niedziela, 3 marca 2013

ROZDZIAŁ 32 "Jesteś moim powietrzem" no i jest +18

Bieber właśnie chamsko grzebał w mojej szafie. Poderwałam się do pozycji siedzącej i obok niego zauważyłam niewielką torbę w której widziałam kilka moich ciuchów.
  - Bieber co Ty robisz do cholery ? - zapytałam w miarę głośno
  - Nic - gwałtownie się odwrócił
  - Jak to nic ? Przecież widzę - kiwnęłam głową na torbę
  - No przecież mówię kurwa nic ! - powiedział stanowczym głosem, zaskoczyło mnie to
  - To moje rzeczy więc mów ! - nakazałam
  - Dobra no - westchnął - Mam zamiar wziąć ze sobą na trasę kilka twoich ciuchów żeby mieć co przytulić w łóżku i móc poczuć - zadowolona ? - zapytał i znowu lekki szok od kiedy on się tak odnosi do mnie
  - Awww to słodkie - wstałam i pocałowałam go - O której wylatujesz ? - posmutniałam on też
  - O 23:25 mam samolot a o 22 przyjeżdżają po mnie... - przytulił mnie mocno
  - Kocham Cię wiesz ? - pocałowałam go
  - Ja Ciebie też - zawtórował mi
Nasze pocałunki przerodziły się w pełne pożądania. Biebs przyparł mnie do ściany i przejechał językiem po mojej wardze prosząc o dostęp który od razu mu udostępniłam. Połączył nasze języki w ich własną wojnę o dominację. Po chwili zjechał na moją szyję, jęknęłam cicho gry przygryzł lekko moja skórę a potem zaczął ją ssać i lizać dodając pocałunki. Wziął mnie na ręce i przeniósł na łóżko, stanął nade mną i zdjął koszulkę... Momentalnie zrobiło mi się jeszcze bardziej gorąco i po ułamku sekund delikatnie się na mnie położył. Znowu poczułam jego rozpalona usta na mojej szyli, policzku i ustach. Pomogłam mu zdjąć moją koszulkę. Zjechał wargami niżej, od dekoltu aż po linie spodni które mu przeszkadzały i zaraz znalazły się na podłodze. Postanowiłam że teraz moja kolej. Obróciłam nas w sposób jaki ja górowałam. Nachyliłam się nad nim i zaczęłam od szyli. Całowałam, ssałam, lizałam i przechodziłam czynnościami coraz niżej po jego klatce piersiowej. Uśmiechnęłam się i rozpięłam jego pasek a zaraz potem spodnie które zsunęłam. Przejechałam ręką po jego kroczu na co chłopak jęknął. Uśmiechnęłam się złapałam za bokserki i ich też się pozbyłam uwalniając bestię. Złapałam go w ręce, przejechałam językiem po czubku a następnie wsadziłam go sobie do ust. Z początku ssałam czubek przygryzając lekko. Z ust chłopaka co chwilę wydobywały się jęki. Zaczęłam zanurzać go całego w swoich ustach przez co trudno było się nie dławić. Poczułam jak chłopak łapie moje włosy i stara się nadać odpowiednie dla niego tempo. Nagle złapał mnie za ramiona i pociągnął do góry. Jednym ruchem zdjął mój stanik i już po chwili byłam pod nim. Zdjął moje majtki, rozszerzył nogi i nachylił się nad moim miejscem intymnym w celu złożenia kilku pocałunków. Nie długo potem znów poczułam je na swoich ustach. Uśmiechnął się przez pocałunek i wszedł we mnie dwoma palcami, a z moich ust wydobył się jęk jednak nie zaprzestawałam pocałunku. Chłopak poruszał palcami w tak doskonałym tempie. Kilka minut potem poczułam że zaraz dojdę, on też to chyba wyczuł bo wyjął je ze mnie. Oblizał i uśmiechnął się łobuzersko. Zamknęłam oczy wiedząc co zaraz zrobi. Złapał mnie za ręce i oparł nad moją głową. Wszedł we mnie delikatnie a ja mocno ścisnęłam jego ręce i głośno jęknęłam. Z początku poruszał się wolno i opanowanie ale zobaczył że chce więcej i przyspieszył. Każde pchnięcie było coraz mocniejsze. Poczułam że zbliżam się ku szczytu. I stało się. Doszliśmy w tym samym momencie. Poczułam ciepło wypełniające mnie od środka. Justin opadł na mnie zmęczony. Nasze oddechy były niestabilne, a serce waliło nie opanowanie. Jus zszedł ze mnie, położył się obok i przykrył nas kocem a potem przytulił.
  - Jesteś cudowna, będzie mi cię brakowało skarbie - szepnął mi do ucha
  - Mi ciebie też - przytuliłam go mocniej
  Leżeliśmy wtuleni w siebie w ciszy jeszcze z pół godziny aż wybyła 16:00
 Justin zaczął już pakować swoje rzeczy w tym 5 moich koszulek. Oczy otworzyły mi się szerzej gdy zaczął grzebać w mojej komodzie z moją bielizną. Wyrzucił na łózko trzy komplety.  ja dopiero odzyskałam mowę.
  - Co ty robisz, po co ci to ?
  - Potrzebne - uśmiechnął się
  - Do czego potrzebne ci moje staniki mi majtki ? -podeszłam do niego
  - Do życia skarbie - klepnął mnie w tyłek
  - Ał.... I że niby w jaki sposób ? - skrzyżowałam ręce na piersiach
  - Ja już wiem w jaki - zaśmiał się
  - Bieber jesteś DEBILEM - podkreśliłam ostatnie słowo
  - Ale za to mnie kochasz - wyszczerzył się
  - Mhmm...
  - A kochanie jak już jesteśmy w temacie potrzeb... Potrzebuję twoje nagie zdjęcie wiesz w razie gdyby mi się zachciało -podrapał się po głowie
  - Hahaha bardzo śmieszne - zaśmiałam się sztucznie
  - Ale kochanie, ja nie żartuję - wyjął iPhone'a w celu robienia zdjęć
  - Tu się jebnij - popukałam się w czoło - Jeszcze tego brakowało żebym robiła ci zdjęcie żebyś miał sobie przy czym zwalić - odparłam
  - No cóż będę się musiał nacieszyć tymi co mam w telefonie - po wiedział i go schował
  - Dawaj telefon - wystawiłam rękę
  - Po moim trupie !
  - Czyli nie długo jak nie oddasz telefonu -uśmiechnęłam się
  - Hohoho i tak nie dam, to co mam jest moje ! Przecież i tak wiem jak wyglądasz nago i tylko ja mam dostęp do tego - pocałował mnie w policzek i zaczął pakować moją bieliznę
  - Na prawdę jesteś idiotą - zaśmiałam się
  -  Też cię kocham - zapiął torbę
Po dwóch godzinach był już gotowy czyli mieliśmy dla siebie jeszcze 4 godziny dla siebie. Które spędziliśmy w pokoju w łóżku. Całując się, przytulając i rozmawiając, ani na chwilę nie zaprzestawaliśmy pieszczotom, nie patrzyliśmy na zegarek, było tak jakby cały świat stanął, lecz nagle przerwał to dźwięk telefony brązowookiego. Podniósł się, spojrzał na wyświetlacz i niechętnie odebrał.
  Halo... Cześć... Tak... Dobra... Okej... No... 
I się rozłączył...
  - To Scooter powiedział że będzie za 20 minut - posmutniał
  - Co ? Przecież jest dopiero... - spojrzałam na zegarek - 21:37 - wyszeptałam i zaszkliły mi się oczy
Po chwili już płakała.
  - Kochanie ie płacz, proszę - mocno mnie w siebie wtulił - Damy rade to tylko kilka miesięcy i jeżeli będę miał jakie kolwiek wolne to przysięgam że przylecę choćby na chwilę - pocałował mnie w głowę
  - Tak strasznie będę tęsknić Justin - wyszeptałam i mocno go przytuliłam - Boję się tej rozłąki, boje się że cię stracę - powiedziałam przez łzy, nie wiem czemu ale tak czułam, czułam że mogę go stracić
  - Nie stracisz mnie, nigdy - powiedział - Przysięgam że codziennie będziemy rozmawiać na skype albo będę pisał lub dzwonił - obiecał
  - Kocham cię - podniosłam głowę i pocałowałam go
  - Ja ciebie też - szepnął mi w usta i pogłębił pocałunek
Po chwili Jus wziął swoje bagaże i zeszliśmy na dół. Nagle rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.  Podbiegłam do nich i otworzyłam. Przywitałam się ze Scooterem i zaprosiłam go do środka. Spakował rzeczy Jusa do samochodu i oznajmił że musimy już jechać bo na lotnisko jest spoty kawałek. Zawołałam szybko wujka i pojechaliśmy. Ja z chłopakiem siedzieliśmy  z tyłu w objęciach a oni z przodu. Po około 40 minutach drogi byliśmy już na lotnisku. Scooter podjechał autem prawie pod sam samolot. Wysiadłam i stwierdziłam iż ubrałam się zbyt lekko na taką pogodę. Bieber ro zaważył i zdjął z siebie kurtkę po czym mnie nią okrył.
  - Justin musimy się zbierać - oznajmił Scoot
  - Dobra - odpowiedział JB
Wtedy się rozpłakałam i mocno w niego wtuliłam a on schował mnie w swoich ramionach.
   - Wiesz jak bardzo cię kocham i tak cholernie będzie mi  cię brakować, jestes moim powietrzem - powiedział i odsunął mnie od siebie po czym wpił się w moje usta.
  - Kocham cię - powiedziałam gdy się od siebie oderwaliśmy
  On otarł łzy które bez przerwy płynęły,  po czym pogładził kciukiem mój policzek i po raz ostatni musnął moje usta. Dostrzegłam łzy które starał się opanować ale na darmo bo jak u mnie zaczęły spływać. Odszedł ode mnie i wszedł po stopniach na górę do samolotu lecz przed samym wejściem odwrócił machnął mi ręką i powiedział że mnie kocha i zniknął mi z oczu. Zrobił to nie za głośno lecz usłyszałam. Przez łzy też szepnęłam "Ja ciebie też" i na dobre się rozpłakałam. Wujek wtedy mocno mnie przytulił i powiedział "Będzie dobrze, przecież wróci"...
Wsiadłam do samochodu i odjechaliśmy. Przez szybę dostrzegłam wspinający się w niebiosa coraz wyżej samolot w którym był Justin.
  - Kocham cię tak cholernie mocno - szepnęłam patrząc na obiekt
Dojechaliśmy do domu. Nie powiedziałam ani słowa pobiegłam do pokoju Justina i zamknęłam za sobą drzwi. Zaciągnęłam się  zapachem chłopaka który unosił się w pokoju i płakałam. Dopiero teraz dostrzegłam że wciąż mam  na sobie jego kurtkę którą dał mi na lotnisku. Zdjęłam ją z siebie i mocno przytuliłam. Położyłam się na łóżku przykryłam kocem i wylewałam tysiące łez. Aż w końcu dopadł mnie Morfeusz i z mocno przyciśniętą do serca kurtką chłopaka zabrał  mnie do swojej krainy.


                                                         * * *
Minął tydzień. Przyzwyczaiłam się do jego nieobecności. Dzwonił codziennie a co drugi dzień rozmawialiśmy na skype. Aż do dziś. Jest już 23:40 a on nic. Zawsze dzwonił. No dobra raz był tak wykończony że po prostu napisał smsa że nie ma siły że wszystko jest okej że mnie kocha i idzie spać ale dziś ? Nic. To pierwszy raz więc pomyślałam że po prostu nie miał siły i poszedł spać więc zrobiłam to samo. Na następny dzień znowu nic i kolejny tez nic. Nie odbierał ode mnie telefonu ani nie odpisywał  na smsy. Bałam się ale Ush mówił mi że wszystko jest okej bo rozmawiał ze Scooterem. Chłopaka nie ma po prostu całymi dniami. Lata po mieście. Czyli co ? Zapomniał o mnie ? Nie to nie możliwe, a może jednak ? Nie Jasmine ! To nie możliwe ! On cie kocha ! Tyle razy ci to powtarza, na pewno nie zapomniał. Pewnie biega po mieście i rozdaje fanom autografy. I z takim nastawieniem położyłam się spać. 
Rano obudziłam się strasznie leniwa. Nie miałam ochoty na nic więc po prostu zeszłam na dół i bez słowa wzięłam śniadanie które przygotował mi wujek, po czym wróciłam do pokoju. Spokojnie zjadłam i tace odstawiłam na szafkę nocną. Włączyłam telewizor przewijałam kanał po kanale ale nie było nic ciekawego i po prostu zostawiłam na następnym napotkanym. Akurat był jakiś plotkarski program. Ułożyłam się wygodnie na łóżku. Nie mówili o czym kolwiek co by mnie interesowało. Chciałam wziąć pilota w celu zmienienia kanału ale nie udało mi się. Na ekranie pojawiło się coś przez co miałam ochotę umrzeć... 

____________________________________________________________________________
No to tego... Mam nadzieje że wam się podoba. 
Tak tak jest +18 ale chujowo wyszła ! 
Ogólnie to bardzo wam dziękuję za te ponad 12 tysięcy wyświetleń. 
Nigdy nie myślałam że to moje gówniane opowiadanie tyle zdobędzie. xD 
Kocham was ! <3 

Ale komentarze mnie zawiodły xD 
Wiecie co ? Pod wcześniejszymi rozdziałami ilość komentarzy  dochodziła do 25 a nawet 30...
A tu tak mało ? Zasmuciło mnie to :/
I dlatego następny rozdział pojawi się jak będzie 15 komentarzy... Nie będę was męczyć o 20, czy 25 xD
Ps. zostawiajcie mi w kom. swoje twittery jak chcecie być informowani bo kilka z tych które mam są już nie aktualne :) <3

poniedziałek, 25 lutego 2013

ROZDZIAŁ 31 "Przepraszam"

Nagle poczułam obok jakiś ruch. Zaspana obróciłam się i zobaczyłam Jusa w samych bokserkach kładącego się obok. Taaa czyli wtedy weszłam do jego pokoju. Może to i dobrze bo chociaż noc spędzimy razem. Popatrzyłam na niego przecierając oczy, przyciągnęłam jego wzrok.
  - Czemu nie śpisz - zapytał lekko zdziwiony
  - Spałam - uśmiechnęłam się
  - Przepraszam, że cię obudziłem, nie chciałem - mówił przykrywając się
  - Nic się nie stało kochanie - pocałowałam go w policzek na co jego twarz przyjęła dziwny, podejrzany wyraz.
  - Chodźmy już spać jestem zmęczony - stwierdził, i przytulił mnie do siebie
  - Okej - poparłam go bo też chciało mi się spać
Justin zasnął prawie momentalnie a ja nie mogłam. Cały czas męczyła mnie ta jego mina po pocałunku, nie wiedziałam o co chodzi ale to może przez to że jest przemęczony. To tylko jednorazowa akcja - pomyślałam . Zostawię to już w spokoju bo nigdy nie zasnę. I tak po 15 minutach udałam się do krainy morfeusza. Rano obudziłam się całkiem sama. Biebera nie było już na próbach, a wujek w studiu. Postanowiłam poleniuchować. Leżałam w łóżku aż nagle nie rozległ się pa całym domu dzwonek do drzwi. Szybko zerwałam się z łóżka i popędziłam zobaczyć kogo do mnie teraz ciągnie i jakim prawem przerywa mi leżenie. Odsłaniając kawałek firanki zobaczyłam postać chłopaka. Zaraz, zaraz to Andy. Ale co on tu robi ? Powoli otworzyłam mu drzwi, zapominawszy że jestem jeszcze w piżamie.
  - Cześć - powiedział i się uśmiechnął
  - Hej - odpowiedziałam i również lekko się uśmiechnęłam - Wiesz nie chcę być nie grzeczna ale co ty tu robisz ? - zapytałam
  - No bo chciałem cię wyciągnąć gdzieś, no nie wiem. Na kawę albo do kina. - powiedział nieśmiale
  - Ooo jak miło - uśmiechnęłam się - Wiesz tylko jest taki mały problem, jak widzisz jestem w piżamie bo dopiero wstałam
  - No dało się zauważyć - zaśmiał się
  - Ehhej nie śmiej sie ze mnie - szturchnęłam go w ramię
  - No dobrze - pokiwał głową
  - To może wejdź a ja sie garnę co ?
  - Jasne, spoko - wszedł do środka
  - Dobra to chodź ze mną - postanowiłam nie zostawiać go samego
Chłopak zrobił co kazałam. Poszliśmy do mojego pokoju, usiadł na łóżku a ja wyjęłam ciuchy z szafy i poszłam do łazienki. Zajęło mi tam 20 minut. Ucieszyłam się bo jeszcze nigdy nie byłam gotowa tak szybko. Wyszłam z łazienki i wróciłam do pokoju. Tam zobaczyłam jak kolega bawi się moim misiem. Momentalnie zaczęłam się śmiać a on szybko schował pluszaka pod poduszkę ale po chwili śmiał się razem ze mną.
  - Ej chyba nici z kawy czy kina - powiedział smutno
  - Czemu ? - zapytałam lekko zdziwiona
  - Wyjrzyj za okno - pokazał gestem
  - O jejku - zrobiłam co kazał i zobaczyłam że leje deszcz
  - Nooo także ten
  - To w takim razie urządzimy sobie kino tutaj u mnie - zaśmiałam się i pokazałam na telewizor wiszący na ścianie
  - Dobra, spoko  - zgodził się - to co oglądamy jakaś fantastyka, horror, komedia. Wiesz jestem za komedią ale nie wiem jak ty - oznajmił
  - Komedia mi pasuje, potrzebuję trochę rozrywki - uśmiechnęłam się lekko sztucznie
  - Dobra to ja poszukam jakiegoś filmu ok ? - zapytał
  - Okej ja zrobię popcorn i ogarnę jakieś picie - wyszłam z pokoju
Po około 15 minutach wróciłam z miską pełna popcornu i dwiema szklankami coli, spojrzałam na chłopaka który już zdążył wszystko przygotować i rozgościć się na moim fioletowym łóżeczku xD Podeszłam do szafki nocnej i postawiłam tam picie i miskę z colą po czym podeszłam w celu zasłonięcia ich...
W ciemnym pomieszczeniu lepiej się ogląda, zrobiłam co chciałam i położyłam się na drugim końcu łózka. Po chwili wzięłam miskę i postawiłam pomiędzy mną a chłopakiem aby nas oddzielała.
Zaczął się nasz seans. Film był bardzo fajny, nie pamiętam już tytułu ale wiem że śmiałam się bez opamiętania, ani na chwilę nie mogłam się opanować. Ostatnio był to jeden z milej spędzonych dni. Po skończeniu chwilę jeszcze gadaliśmy i po pół godzinie kolega zaczął się zbierać. Wyszedł i zostałam sama. Znowu zrobiło mi się smutno więc naciągnęłam na nogi moje czarne Vansy i wyszłam na huśtawkę do ogrodu. Zaczęłam myśleć o tym wszystkim i uświadomiłam sobie że to już jutro, mimowolnie łzy zaczęły spływać po moich policzkach a po chwili wszystko przerodziło się w potężny płacz. Podkurczyłam nogi opierając brodę  na moich kolanach. Siedziałam tak płacząc nie wiem ile... Godzina ? Dwie ? Trzy ? A nawet więcej, aż na dworze zrobiło się całkiem ciemno, nagle zaczęłam odczuwać zimny wiatr od którego się wzdrgnęłam. Zauważyłam poskładany szary koc z drugim końcu huśtawki którym natychmiast się okryłam i wróciłam do wcześniej wykonywanej czynności... Płaczu. Schowałam głowę opierając ją na kolanach. Nagle poczułam jak ktoś siada obok, przestraszyłam się i gwałtownie podniosłam. Zobaczyłam wujka. Nic nie powiedział, po prostu mnie przytulił.
  - Płaczesz przez Justina prawda ? - przerwał ciszę a ja ? Nic. Tyko pokiwałam twierdząco głową. - Ostatnio zauważyłem że bardzo się zmienił, może to przez tą trasę, nie chce cię opuszczać. Nie martw się będzie dobrze - pocieszał
  - Mam nadzieję - otarłam łzy i wstałam
Skierowałam się do domu. Weszłam i zauważyłam Justina rozłożonego na kanapie z nogami na stole, piwem i chipsami oglądającego mecz. "Fajnie ma czas oglądać mecz a dla mnie nawet 5 minut nie znajdzie wiedząc że jutro jedzie" - pomyślałam. Znowu zrobiło mi się okropnie. Kolejne łzy cisnęły mi się do oczu. Stałam tak jak wryta patrząc na niego ale nic. Dopiero po jakimś czasie zorientował się że jestem w pomieszczeniu spojrzał na mnie i zaczął się śmiać. Ciekawe co go tak rozśmieszyło...
  - Z czego się tak śmiejesz  - zapytałam patrząc z zdziwieniem
  - Z Ciebie hahah płakałaś ? Prze mnie ? Biedna Jas co ja mam teraz zrobić ? Paść na kolana i przepraszać hahah  - dalej się śmiał miałam nadzieję że to przez alkohol ale gdy podeszłam bliżej, nic od niego nie czułam, czyli że on, że on to powiedział trzeźwo i świadomie.
  - Jesteś skończonym idiotą Bieber ! - krzyknęłam
Pobiegłam do swojego pokoju, nie kontrolowałam łez. Dlaczego on tak się zachował ? Wiedział jak mi ciężko. Wiedział że boli mnie nasza tak długa rozłąka. Nie będzie go, nie będę mogła go przytulić i poczuć tych cudownych perfum, ani pocałować, posmakować tych idealnie delikatnych malinowych ust, czy najzwyczajniej w świecie porozmawiać, czy obudzić się u jego boku. Siedziałam na łóżku ze słuchawkami w uszach obrócona w stronę okna przyglądałam się każdej kropli deszczu  uderzającej w okno i spływającej w dół tak jak moje łzy, jedna za drugą,, płynęła po policzku i opadała na dół i tak za nią następna. Chciałam teraz pójść do niego, powiedzieć mu to wszystko co mnie tak cholernie boli i mocno wtulić się w niego. Chciałabym aby w tej chwili schował mnie przed całym światem w swoich silnych ramionach i powiedział że będzie dobrze, że damy jakoś radę. Ale nie potrafiłam się podnieść. Po tym wrednym specjalnym śmiechu bałam się jak zareaguje, gdy nagle poczułam uginanie się łóżka i silne dłonie oplatające mnie w talii. Z przerażenia aż podskoczyłam ale po chwili strach minął, poczułam te perfumy. Wyjęłam słuchawki z uszu i wraz z telefonem rzuciłam gdzieś na bok. Chłopak usadził się wygodnie za mną w taki sposób że siedziałam pomiędzy jego nogami.
  - Przepraszam - wyszeptał smutno do mojego ucha swoim zachrypniętym głosem, momentalnie przeszły mnie ciarki - Przepraszam za to jak się zachowałem, nie mogę znieść tego że tyle czasu będę bez ciebie, tak cholernie mnie to boli, rozpierdala mi serce na kawałki. Musiałem odreagować i nie chcący wyszło to na tobie. Czuję się z tym podle. Nie mówiłem tego w pełni świadomie. Gdybym mógł cofnąć czas zajebałbym sobie sam w mordę zanim bym to powiedział. Proszę nie płacz już. Przepraszam - powiedział  i oparł głowę na moim ramieniu. Nie wytrzymałam. Obróciłam się tak że siedzieliśmy w dość dziwnej pozycji ale aktualnie miałam to w dupie. Gwałtownie i mocno sie w niego wtuliłam. Tak cholernie go kocham. Nic nie powiedział tylko jeszcze mocniej mnie w siebie wtulił. Siedzieliśmy tak z dobre pół godziny. W ciszy. Żadne z nas nie chciało przerywać tej chwili. Wiedzieliśmy że to  nie ten moment. Ale w końcu zaczęły mnie boleć plecy. Pocałowałam Justina w szyję potem w policzek i puściłam uścisk. Położyłam się wygodnie na łóżku i wskazałam Bieberowi miejsce obok. Na reakcje nie musiałam długo czekać, chłopak zdjął koszulkę i ułożył się obok mnie. Uniosłam się lekko do góry i złożyłam na ustach chłopaka lekki pocałunek po czym oparłam głowę o jego tors. Jedna jego ręka powędrowała na moją talię a drugą pogłaskał mnie po głowie. Wtuliłam się mocno i próbowałam zasnąć.
Gdy się obudziłam chłopaka nie było obok. Podniosłam się do pozycji siedzącej i doznalam szoku. Bieber właśnie chamsko grzebał w mojej...


_______________________________________________________________________________
CZEŚĆ KOCHANI ! Po bardzo długiej przerwie POWRACAM ! Mam wiele nowych pomysłów jak rozwinąć tego bloga BIEBER WAS ZASKOCZY i mam nadzieję że o nim i o mnie nie zapomnieliście przez ten okres.

PRZEPRASZAM WAS OCZYWIŚCIE ŻE OPUŚCIŁAM WAS BEZ ŻADNEGO UPRZEDZENIA ALE NA PRAWDĘ NIE CHCĄCY TAK WYSZŁO.
I teraz mam zamiar to naprawić. Przechodzę od pewnego czasu ciężkie chwile przez które tu pewnie nie pisałam. Płacz, tęsknota za drugą osobą. To rozwala od środka i nie chce minąć. Ale muszę coś robić żeby zapomnieć więc postanowiłam znowu PISAĆ.
Mam zamiar tez zacząć prowadzić bloga, już nie z opowiadaniem takim jak to tylko. O życiu, o moim życiu, o tym co się dzieje, nie wiem czemu po prostu jakoś tak... Koleżanka mnie do tego namawia i może to wypali.

OD TEJ PORY SKŁADAM OBIETNICĘ !
Posty będę dodawała najpóźniej z opóźnieniem 2 tygodni nie więcej !! :)
A i w komentarzach piszcie też nicki twittera do informowania bo pewnie połowa z tych co mam jest już nie aktualna :)
KOCHAM WAS ! <3
KOMENTUJCIE MI CZY SIĘ PODOBA BO JAK BĘDZIE MAŁO TO NIE WIEM CZY WARTO PISAĆ. Muszę wiedzieć czy wam się podoba i czy jest jakiś sens kolejnych postów :)
Ps. Jadę na Koncert. Marzenie się spełnia <3 Kto z was też jedzie ? Kogo spotkam ? xD

poniedziałek, 5 listopada 2012

ROZDZIAŁ 30 " Dziewczyna Pana Biebera hee ? "

Przeczytajcie notkę pod rozdziałem  ! <3


 Dni w domu dziadków minęły bardzo szybko. Wróciliśmy do wujka. Mój nowy dom. Bez matki i ojca. Tylko ja, wujek, i Justin. Smutne ale prawdziwe, ciekawe jak to będzie

3 tygodnie później

 Mamy już Jesień, pełno liści wszędzie i robi się coraz zimniej. Dnie przesiaduję praktycznie sama. Usher pracuje nad nową płytą więc ciągle siedzi w studiu a Justin kończy przygotowania do trasy. Wyjeżdża już za 2 dni. Trochę mi smutno z tego powodu ale przecież nic nie mogę na to poradzić, obiecał że będzie codziennie dzwonił lub pisał a jak tylko będzie taka możliwość to się spotkamy. Czy  nie dał mi propozycji wyjechania z nim ? Otóż dostałam ją ale się nie zgodziłam. A czemu ? Bo przecież to trasa koncertowa dla fanów. I zamiast nimi zajmował by się mną, a tego nie chcę. 
 Obudziłam się o 16:28 zaczynało się już ściemniać. Nie miałam co robić. Po raz kolejny sama w tym wielkim pustym domu. Włączyłam TV ale nic ciekawego nie było. Postanowiłam wybrać się na spacer. Przebrałm się i wyszłam. Idąc alejkami parku mijałam szczęśliwe zakochane pary i zrobiło mi się smutno.  Usiadłam na ławce i zaczęłam zastanawiać się kiedy ja z Bieberem ostatnio gdzieś wychodziliśmy i nawet nie pamiętam. Bardzo nasze drogi się rozeszły. On wraca późnymi wieczorami do domu po ciężkich próbach i nie ma na nic siły. Rozumiem to i nie winię bo chce wystąpić jak najlepiej, ale chociaż raz na tydzień mógłby mi poświęcić choć godzinkę. Wstałam z ławki i zaczęłam powolnym krokiem wracać do domu gdy nagle ktoś na mnie wjechał.
  - Uwaga - usłyszałam i zaraz potem leżałam na ziemi pod czyimś ciężarem
  - Ałła - krzyknęłam
  - Przepraszam zagapiłem się, naprawdę nie chciałem - tłumaczył się jak domyślam się po głosie chłopak, podnosząc się ze mnie
  - Nic się nie stało ale następnym razem uważaj - powiedziałam a on podał mi rękę
Podniosłam się za jego pomocą i poczułam ból w kostce. I syknęłam.
  - Coś ci jest - zapytał zatroskany
  - Kostka mnie bardzo boli - odpowiedziałam spoglądając na nogę
  - Przepraszam naprawdę, odprowadzę cię do  domu - uśmiechnął się
  - Nie musisz, dam sobie radę
  - Nie ma mowy, ja ci to zrobiłem i nie pozwolę żebyś sama wracała, jeszcze ci się coś stanie - powiedział podnosząc deskorolkę
  - Ohh no okej - po tych argumentach nie mogłam mu odmówić
  - A w ogóle to Andrew jestem ale wszyscy mówią na mnie Andy - przedstawił się z uśmiechem
  - Jasmine - podałam mu rękę
  - Dziewczyna Pana Biebera hee ? 
  - Taa - udawałam radość i chyba to zauważył
  - A co nie cieszysz się z tego ? - tak miałam rację zauważył, cholera !
  - Oczywiście że się cieszę - odparłam szybko
  - Nie wyglądasz na taką, jeżeli chcesz możesz mi powiedzieć obiecuję że zatrzymam to dla siebie ale jak nie to spoko, rozumiem  - uśmiechnął się, miał na prawdę śliczny uśmiech
  - Po prostu chodzi o to że on ciągle trenuję do trasy i mało spędzamy czasu razem. Praktycznie wcale go nie spędzamy. On przychodzi do domu o 22 albo później. Je coś, chwilę ogląda telewizję i idzie spać. Nie jestem na niego za to zła bo rozumiem że nie chce zawieść fanów ale jest mi po prostu trochę przykro i chciałabym żeby choć godzinkę mi poświęcił. Chciałabym z nim porozmawiać tak jak kiedyś. Już za 2 dni wyjeżdża w tą trasę i nie będę się z nim widzieć trochę czasu. - posmutniałam
  - Nie martw się, on na pewno też to zauważył i nie jest mu łatwo. Nie przejmuj się, to minie i będzie dobrze - przytulił mnie
Potem od razu zmieniliśmy temat.On opowiedział mi trochę o sobie a ja o sobie.
jako przyjaciele na jakąś kawę i ciastko. Pomyślałam że czemu nie i się zgodziłam. Wymieniliśmy się numerami telefonu. Powoli kulejąc doszłam z nim do domu. Kostka nadal bolała ale mniej. Popatrzyłam w okna mojego wielkiego domu i jak zwykle ciemno co oznacza że nikogo nie ma.
  - To tutaj, dziękuję za fatygę - uśmiechnęłam się
  - Wow tutaj mieszkasz ? - zdziwił sie trochę
  - No tak, wiesz wujek
  - A przepraszam zapomniałem - odwzajemnił uśmiech
  - Może wejdziesz ? Nikogo nie ma w domu a nie chcę być sama - zaproponowałam
  - Chętnie ale może następnym razem bo obiecałem w domu że będę wcześniej - wytłumaczył
   - Okej rozumiem, to w takim razie do zobaczenia - trochę nie wiedziałam jak mam się zachować, zostawić go czy może przytulić wybrałam to drugie
  - Pa  - rzucił już odchodząc
Weszłam do domu i jak się spodziewałam nikogo nie było. Zdjęłam buty i płaszcz i poszłam do pokoju. Wyciągnęłam z szafki piżamę i poszłam pod prysznic. Szybko się uwinęłam, założyłam piżamkę i zeszłam na dół. Włączyłam TV akurat leciał jakiś romans. Poszłam do kuchni, zrobiłam sobie herbatę i wzięłam lody i wróciłam  na kanapę przed telewizor. Oglądając w pewnym momencie mi się zasnęło. Obudził mnie Justin.
  - Heej obudź się kochanie - pocałował mnie w czoło
  - O cześć - uśmiechnęłam się lekko
  - Idź się połóż do łóżka, tu nie jest za wygodnie spać - zaproponowałam
  - Już idę - tak tez zrobiłam
Poszłam do pokoju zaspa, ledwo otwierając oczy, nawet nie wiem czy weszłam do swojego pokoju czy Justina. Mimo że jesteśmy razem sypiamy różnie, raz razem a raz oddzielnie. Położyłam się do łóżka i zasnęłam.

______________________________________________________________________________
Heej moje skarby kochane !
Przepraszam za to że mnie nie było i że nie pisałam.
Nie mogłam w ogóle się zalogować. Chciałam i to bardzo ale nie mogłam.
Mam nadzieję że mi wybaczycie bo naprawdę PRZEPRASZAM.  I mam nadzieję że o mnie nie zapomnieliście przez ten czas. 

 Tak wiem rozdział krótki i nudny ale starałam się bardzo. Nie miałam za bardzo weny ale udało mi się zalogować i chciałam to napisać.
KOLEJNY POWINIEN POJAWIĆ SIĘ JAK BĘDZIE 20 KOMENTARZY :)  <3

czwartek, 6 września 2012

ROZDZIAŁ 29 " Otworzyła oczy i zaniemówiła "

                                       ( Oczami Justina )
Obudziłem się rano. Spojrzałem na moją ukochaną, jeszcze smacznie spała wtulona we mnie. Wyglądała jak aniołek, mój kochany aniołek. Postanowiłem zrobić jej niespodziankę. Najdelikatniej jak potrafiłem wyrwałem się z jej uścisku. Założyłem jakieś dresy i zszedłem do kuchni z zamiarem zrobienia mojej królewnie śniadania. W kuchni spotkałem jej babcię.
  - Dzień dobry -  przywitałem się
  - O dzień dobry, a co ty tak wcześnie wstałeś ? - uśmiechnęła się kobieta wyciągając syrop klonowy z lodówki
  - Tak, chciałem zrobić Jasmine śniadanie ale chyba pani mnie wyręczyła - odwzajemniłem gest
  - Oj przepraszam, nie wiedziałam myślałam że pośpicie do 12 i potem staniecie głodni więc zrobiłam. Ale jak chcesz to możesz wziąć to na górę - wyjaśniła
  - Nic się nie stało - oznajmiłem - To ja wezmę na górę
Kobieta polała naleśniki syropem i podała mi tacę. Podziękowałem i wyszedłem z pomieszczenia. Wszedłem do pokoju mojej księżniczki a ona dalej spała. Zostawiłem śniadanie na szafce nocnej i usiadłem na brzegu łóżka. Pocałowałem Jas łagodnie w czoło a ona się poruszyła.
  - Kochanie obudź się, śniadanie - szepnąłem
Powoli zaczęła otwierać swoje oczka i przeciągać się.
  - Ooo... Sam robiłeś ? - zapytała zaspana
  - Nie twoja babcia mnie wyręczyła - zaśmiałem się cicho
  - Aaa. Czyli się nie zatruję - wystawiła mi język
  - No aż tak źle to nie gotuję - udałem obrażonego
  - Oj no nie wiem -  pocałowała mnie w policzek na co się uśmiechnąłem
Zjedliśmy razem śniadanie a potem Jasmine poszła wziąć prysznic, ja w tym czasie zalogowałem się na Twittera i odpisywałem fankom. Do internetu dostały się już zdjęcia moje i Jas. Wszyscy pytali o co chodzi i czy to moja nowa dziewczyna.
  - Kochanie łazienka wolna - powiedziała dziewczyna wchodząc do pokoju
  -  Oke
Odstawiłem laptopa, pocałowałem ją i poszedłem  do łazienki.  Wziąłem szybki prysznic, ubrałem się i wyszedłem. W pokoju nikogo nie było więc zszedłem na dół. W salonie siedziała cała rodzina oprócz Amber.
  - Słuchaj Justin - odezwał się Usher - Wszyscy jedziemy na zakupy tak koło 16:00  chcesz jechać z nami ? - zapytał
Zastanowiłem się i już chciałem mówić tak ale wpadłem na pewien pomysł.
  - Nie ja sobie chyba odpuszczę i zostanę jeśli mogę - uśmiechnąłem się
  - Jasne że możesz - odpowiedział - Nie będzie nas z jakieś dwie, trzy godzinki mam nadzieje że nie będziesz się nudził. 
  - Spoko, nie będę - oznajmiłem z uśmiechem
Szybko minął czas. Nastała 16:00. Wszyscy tak jak mówili pojechali na zakupy a ja miałem około dwie godziny na przygotowanie wszystkiego. Postanowiłem zrobić romantyczną kolację dla mojej ukochanej. Na początku przygotowałem coś do jedzenia. Zajęło mi to około godziny. Zabrałem się  za pokój. Na środku położyłem koc i obstawiłem do o koła świeczkami, postawiłem je także na parapecie,  szafkach i koło każdego rogu łóżka. Zapaliłem wszystkie a na łóżku rozsypałem płatki róż. Zbliżała się 18:00 więc musiałem się pośpieszyć. Na kocu ułożyłem przygotowane przez siebie danie. Zasłoniłem rolety i zgasiłem światło. Wyszło mi to w miarę ładnie. Mam nadzieję że Jas się spodoba. Wyszedłem z pokoju zamykając za sobą drzwi i poszedłem do salonu pooglądać TV. Po mniej więcej pół godzinie przyjechali. Mnóstwo zakupów.
  - Jestem trochę zmęczona pójdę się położyć - powiedziała moja ukochana   
  - Pójdę z tobą - uśmiechnąłem się i podbiegłem do niej
Szliśmy w stronę pokoju a gdy znaleźliśmy się przed drzwiami poprosiłem ją aby zamknęła oczy. Zdziwiła się ale wykonała to o co poprosiłem.
Weszliśmy do pokoju. Zaprowadziłem ją na koc.
  - Możesz usiąść ale nie otwieraj jeszcze oczu - usiadła
  - A teraz mogę ? - zapytała
  - Tak
Otworzyła oczy i zaniemówiła.
  - Boże Justin sam to zrobiłeś - nie dowierzała 
  - Tak - usiadłem na przeciwko
  - Dziękuję ci, to jest takie piękne - pocałowała mnie namiętnie
Zjedliśmy kolację, nie obeszło się też bez karmienia siebie nawzajem.
  - Na prawdę dziękuję, Kocham cię - przytuliła się do mnie
  - Też Cię Kocham - pocałowałem ją
Z każdą chwilą nasze pocałunki stawały się bardziej namiętne. Nie wiem nawet kiedy znaleźliśmy się na łóżku. Całowałem ją po szyi a ona zaczęła rozpinać moją koszulę, aż w końcu zostałem bez nie. Oczywiście nie pozostałem jej dłużny, szybko zdjąłem jej bluzkę i mocowałem się z zapięciem od stanika, aż w końcu się udało. Zszedłem pocałunkami na jej piersi. Całowałem je uciskałem i przygryzałem sutki. Wyraźnie było widać że Jas się to podobało. Minęła chwila i byłem na dole. Całowała nie po klatce piersiowej i schodziła w dół aż doszła do spodni. Rozpięła pasek i rozporek. Pomogłem jej je ściągnąć. Zwinnie zsunęła moje bokserki i zaczęła zabawę z Jerrym.
  - O tak mała ! Nie przestawaj !- wyjęczałem
Gdy skończyła zwinnie przerzuciłem ją pod siebie i zdjąłem jej spodenki a potem majtki. Pochyliłem się i zacząłem lizać jej miejsce intymnie na zmianę wsadzając tam leciutko język. Zaczęła jęczeć co jeszcze bardziej mnie podnieciło. Po skończeniu zbliżyłem się do jej ust i namiętnie pocałowałem.
  - Jesteś tego pewna ? - w odpowiedzi tylko kiwnęła głową i znów wróciliśmy do pocałunku.
Powoli i delikatnie w nią wszedłem. A ona cichutko jęknęła. Z czasem przyśpieszałem i umacniałem ruchy a ona coraz głośniej jęczała i zaczęła wykrzykiwać moje imię.
  - Juu.. Juuuustin mocniej ! - jęknęła
Spełniłem jej prośbę bez wahania. Doszliśmy w tym samym momencie.
Opadliśmy zmęczeni na łóżko. Nakryłem nas oboje kocem i przytuliłem do siebie Jasmine.
  - Dziękuję - szepnęła i pocałowała mnie w policzek
  - Za co ? - trochę nie wiedziałem o co jej chodzi
  - Za dzisiejszy wieczór, było cudownie, takie zapomnienie o wszystkim, dziękuję  - przytuliła mnie mocniej
  - Nie ma za co - odpowiedziałem
Wtuleni w siebie nawet nie wiem kiedy zasneliśmy. 

______________________________________________________________________________
Na początku BARDZO was przepraszam że tak długo nic nie dodawałam ale nie miałam czasu. Trochę się u mnie pozmieniało przez wakacje. MAM NADZIEJĘ ŻE MI WYBACZYCIE I O MNIE I BLOGU NIE ZAPOMNIELIŚCIE :)
Tak na przeprosiny walnęłam wam takie chujowe porno...
Rozdział jest trochę nudny i no masakra...
Ale nie potrafiłam wymyślić nic lepszego więc mam nadzieję że choć trochę będzie okej :)
I z powodu tego że nic nie dodawałam zejdę trochę z komentarzy i :
PONAD 10 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ <3
I dodam go najpóźniej 3 dni po tym jak pojawi się 10 komów :D <3

wtorek, 31 lipca 2012

ROZDZIAŁ 28 " Chodź ze mną "

Zamknęłam się w swoim pokoju. Siedziałam na parapecie z podkulonymi kolanami pod brodę i płakałam. Kolejną godzinę poświęciłam na płacz. Cały czas słyszałam szarpanie klamki i krzyki. Każdy po kolei dobijał się do pokoju i domagał się abym otworzyła, ale nic sobie z tego nie robiłam. Płakałam dalej.
                                             ( Oczami Justina )
Od jakiegoś czasu próbujemy i dalej nic. Boże żeby ona sobie nic nie zrobiła. 
  - Wnusiu otwórz, proszę - powiedziała przestraszona babcia Jas 
  - Jasmine otwórz - Usher szarpnął za klamkę
Podszedłem do drzwi. Bardzo się o nią bałem.
  - Jas, kochanie, proszę otwórz, wszyscy się o ciebie boimy, błagam otwórz - nie zareagowała w ogóle ma moją prośbę
  - Justin a jeżeli ona coś sobie zrobiła - zwrócił się do mnie Raymond
  - Też się tego boję - odpowiedziałem szybko
  - To co ? - spojrzał na mnie porozumiewawczo a ja podszedłem do drzwi
  - Jasmine, otwórz, boimy się o ciebie, nie dajesz znaku życia, nie odpowiadasz, jak nie otworzysz drzwi to je wyważę - powiedziałem stanowczo i dalej nic
  - Trzy
  - Dwa
I w tej chwili drzwi się otworzyły i w tempie natychmiastowym zapłakana dziewczyna rzuciła mi się w ramiona. Przytuliła się z całej siły co odwzajemniłem.
  - Chcę zostać z tobą sama, chodź do pokoju - wyszeptała
Zaczeliśmy wchodzić do pokoju i już chciałem zamykać drzwi ale Ush mnie zatrzymał swoim spojrzeniem.
  - Chce być ze mną sama - powiedziałem do niego i babci mojego aniołka
Zamknąłem drzwi a na klucz i podszedłem do Jas która siedziała na parapecie i płakała. Usiadłem za nią a ona oparła swoją głowę o mój tors i schowała twarz w rękach i dalej szlochała.
  - Kochanie nie płacz... Shhh... -pocałowałem ją w głowę i przytuliłem od tyłu (bez skojarzeń moje kochane xD )
Po jakimś czasie szloch ustał, spojrzałem na nią i okazało się że zasnęła. Najdelikatniej jak potrafiłem wstałem i wziąłem ją na ręce i położyłem do łóżka po czym przykryłem kocykiem. A potem sam zrobiłem to samo. Leżałem patrząc na nią, jest taka piękna i uśmiecha się przez sen. Trwałem tak a czas mijał, nie wiem nawet ile się w nią tak wpatrywałem aż zaczęła się przebudzać. Usiadła i popatrzyła na mnie.
  - Powiesz mi co ci się śniło - zapytałem podnosząc się na łokciach
  - A co ?
  - Uśmiechałaś się przez sen - na te słowa na jej ustach zagościł lekki uśmieszek
  - Mama, była czymś jak duch. Powiedziała mi że mam się nie przejmować, nie płakać, być silną i cieszyć się życiem i że zawsze jest przy mnie, nie zapomni i będzie mnie zawsze kochać i wspierać choć nie ma jej obok - opowiedziała swój sen
  - I co posłuchasz jej ?
  - Tak - stwierdziła stanowczo - Dość płaczu, ej wiesz co ? - znów się uśmiechnęła
  - Co ? - odwzajemniłem gest
  - Fajnie ci w tej koszulce ale wolę oglądać cię bez - zaśmiała się
I już po chwili znajdowała się ona na podłodze. Jas usiadła na mnie okrakiem i złożyła na moich ustach namiętny pocałunek który odwzajemniłem.
  - Ej mam ochotę na loda, chcesz ? - zapytała a mnie zamurowało
Czy ona się właśnie zapytała czy chcę loda ? Przed chwilą płakała a teraz chce mi robić dobrze ? Przyznam że jestem zaskoczony i to bardzo ale skoro chce to nie będę jej zatrzymywał.
  - No pewnie - skwitowałem po moim krótkim namyśle
Dziewczyna pocałowała mnie dwa razy w tors zeskoczyła ze mnie i wybiegła z pokoju. A po paru minutach wróciła z litrowym lodem czekoladowym w ręce. Boże jej chodziło o takiego loda. Bieber o czym ty myślisz. No dobra spokój. Zjedliśmy szybko i moja kochana chciała iść się wykąpać.
  - Chodź ze mną - zwróciła się w moją stronę
  - Ale gdzie - zdziwiłem się lekko
  - No wykąpać się
  - Serio mówisz ? - myślałem że się zgrywa
  - No tak, chodź - wystawiła rękę
  - Okej - z wielkim bananem na gębie podbiegłem do niej
  - Ale masz być grzeczny - popatrzyła na mój krok
  - Dobrze - zaśmiałem się
Weszliśmy do łazienki. Jasmine nalała do wanny dużo płynu do kąpieli i nalała wodę. Zaczeliśmy się rozbierać.
  - Pomożesz mi - podeszła do mnie i odwróciła się zabierając włosy do przodu abym mógł rozpiąć jej stanik
Zrobiłem to o co poprosiła. Byliśmy już nadzy. Spojrzałem na dziewczynę. Wyglądała na lekko skrępowaną ale przecież sama to zaproponowała. Podszedłem do nie i przytuliłem od tyłu ( tak wiem kojarzy wam się xD haha mi też ale spokojnie xD )
  - Nie wstydź się mnie - szepnąłem a ona schowała twarz w dłoniach
  - No ale - powiedziała
  - Popatrz na mnie, jestem nagi i się nie wstydzę, kocham cię i nie muszę tego robić - stanąłem przed nią i rozłożyłem ręce a ona się do pnie przytuliła a zaraz potem pocałowała.
Weszliśmy do ciepłej wody. Usiadłem za moim aniołkiem  a ona pomiędzy moimi nogami. Oplotłem rękami jej brzuch a ona oparła się o mnie. Jerry zaczął dawać o sobie znać ale nie mogłem. Musiałem się opanować więc zacząłem głęboko oddychać, o dziwo pomagało. Naprawdę ledwo ale zawsze.
                                        (Oczami Jasmine )
 Po pół godzinie byliśmy już ubrani. Wyszliśmy z pomieszczenia, uśmiechnięci i natkneliśmy się na Amber. Stanęła jak słup gdy nas zobaczyła. No fakt od razu było widać że byliśmy w łazience razem. Ja miałam na sobie tylko bieliznę i koszulkę Justina a on natomiast był w spodniach od dresu i bez koszulki. Miał mokre włosy tak jak ja.Nie trudno było się domyśleć.
  - Wy... wy się kąpaliście razem - wysyczała
  - Tak - powiedział szybko JB
  - Ughh - wściekła się na mnie
Przeszła koło mnie klnąc pod nosem i usłyszałam jedynie głośny trzask drzwi.
  - Łoo ale się wkurwiła - podsumował Biebs
  - Haha no - zaczęłam się z niej śmiać

____________________________________________________________________________
I jest kolejny. Przepraszam że tak długo na niego czekaliście
ale po prostu nie miałam weny i za bardzo czasu aby go
napisać. <3
No mam nadzieję że będzie się wam podobał :D
Tak więc :
20 KOMENTARZY = NN ! XD 

wtorek, 24 lipca 2012

ROZDZIAŁ 27 "Już nigdy jej nie zobaczę"

Miałam spać z Justinem w moim pokoju. Na szczęście łózko było duże. Szkoda tylko że pokój na przeciwko zajął ten plastik.a obok była ciocia z wujkiem co mi nie przeszkadzało. Obydwoje wzieliśmy szybki prysznic, osobno oczywiście. Kiedy wyszłam z kabiny okazało się że zapomniałam wziąć piżamę. No ale przecież w ręczniku nie pójdę. Na pralce zauważyłam koszulkę Justina której pewnie nie wziął bo go poganiałam. Ubrałam bieliznę i naciągnęłam na siebie ubranie chłopaka. Ledwo zakrywała mi pośladki, ale lepsze to niż nic. Zabrałam swoje rzeczy i poszłam do pokoju. Na korytarzu minęłam się z Amber która na widok mnie w koszulce JB  zabijała mnie wzrokiem a ja się tylko do niej fałszywie uśmiechnęłam. Weszłam do pokoju a tam Bieber w samych bokserkach leżał rozwalony na całe łóżko. Boże Bóg Sexu, no inaczej tego nie mogłam określić. Zaraz się na niego rzucę. Gdy zobaczył mnie i moją minę uśmiechnął się uwodzicielsko i poruszył brwiami. Zmierzył mnie wzrokiem i przygryzł dolną wargę. Nie no teraz to na serio byłam na skraju wytrzymałości. Odetchnęłam głęboko i podeszłam do łóżka.
  - Wiesz kochanie nie za bardzo mam ochotę spać na tobie, więc czy mógłbyś się trochę przesunąć - poprosiłam ale ten nic
  - Poproś ładnie - uśmiechnął się
  - Och no bardzo proszę, kochanie przesuń się, jestem zmęczona chcę spać
  - Ładniej - zaśmiał się
Po chwili  nachyliłam się nad nim i namiętnie pocałowałam, równocześnie łapiąc za Jerry'ego przez bokserki. Bieber jęknął przez pocałunek. Oderwałam się od niego.
  - Tak ładnie wystarczy - spojrzałam na niego z proszącą miną
  - Jak najbardziej - zrobił mi miejsce
Położyłam się obok niego. Nakryliśmy się i Biebs mocno mnie przytulił. Zaczęłam płakać, po prostu rozryczałam się jak mała dziewczynka której zabrano ukochaną lalkę albo Amber puder.
  - Kochanie nie płać, co się stało ? - zapytał troskliwie chłopak i obrócił mnie w swoją stronę
  - Nic, po prostu... - przerwałam - to już jutro - rozpłakałam się jeszcze bardziej
Usiadłam i schowałam twarz w dłoniach. JB także się podniósł i mocno wtulił mnie w siebie.
  - Shhh... nie płacz, wszystko będzie dobrze - złożył delikatny pocałunek na mojej głowie
  -  Nic nie będzie dobrze - ledwo wypowiedziałam przez łzy
  - Zobaczysz że będzie - położył się i pociągnął mnie za sobą
Oparłam głowę o jego tors na który co chwilę opadały moje łzy. Wsłuchując się w bicie serca  brązowookiego zaczęłam się uspokajać aż zasnęłam. Usłyszałam lekkie pukanie a potem jak ktoś wchodzi do pokoju.
  - Oooo... - usłyszałam głos starszej kobiety, no tak spałam czule wtulona w Justina - Dzieci obudźcie się, chodźcie na śniadanie - powiedziała babcia
  - Dobrze - odpowiedziałam szturchając Biebsa aby się obudził- A która jest godzina ? - zapytałam jeszcze
  - Przed ósmą - powiedziała i wyszła
  - Jus wstawaj - musnęłam jego usta i chciałam się odsunąć ale złapał mnie lekko za głowę, przyciągnął do siebie i wpił się w moje usta.
Powoli i delikatnie wsadził mi język do ust i z uczuciem zaczął gładzić nim moje podniebienie. Oderwaliśmy się od siebie. To takie cudowne i magiczne że gdy on jest przy mnie zapominam o wszystkich problemach, o  całym bólu i cierpieniu.
  - Kocham cię - wydarł się -Kocham najbardziej i najmocniej na świecie - zaczął krzyczeć
  - Nie krzycz - pisnęłam i zaczęłam się śmiać z tego wariata
On wstał i podszedł do mnie a już po sekundzie czułam jak jego silne ręce unoszą mnie do góry zaczął latać po całym pokoju i krzyczeć.
  - Kocham cię, jesteś całym moim światem, kocham cię, kocham... - zasłoniłam mu usta dłonią i śmiałam się ale on się wyrwał - Kocham cię tak cholernie mocno że nawet nie da się tego opisać - znów krzyczał
  - Ja ciebie też ale błagam zamknij się i postaw mnie - poprosiłam a on namiętnie mnie pocałował
Usłyszeliśmy śmiechy za sobą. Nawet nie zorientowaliśmy się że ktoś wszedł do pokoju i przyglądał się całemu zajściu. Byli to dziadek z babcią i ciocia z wujkiem. Justin postawił mnie na ziemi a ja stanęłam przed nim w celu zasłonięcia go ponieważ był w samych bokserkach. Obydwoje się zarumieniliśmy  i skrępowaliśmy.
  - Nie przestawajcie tak słodko wyglądaliście - zaśmiała się ciocia
  - Yyy... no bo wiecie no... moglibyście... - zaczęłam
  - Dobra już wychodzimy - zaśmiał się wujek, i wyszli
Poszłam do łazienki ogarnąć się i przebrać a zaraz po mnie Jus. Gdy tak siedziałam i czekałam na niego do pokoju przyszła ciocia Meg. Od kąd wujek
Rob wziął z nią ślub bardzo się polubiłyśmy. Wręcz zaprzyjaźniłyśmy.
  - Pogadamy ? - zapytała siadając na łóżku
  - Jasne, o czym ? - uśmiechnęłam się
  - Kochasz go prawda ? - spojrzała mi w oczy
                                        ( Oczami Justina )
Szedłem do pokoju. Drzwi były lekko uchylone przez co zobaczyłem że siedzi w nim Jas i jej ciocia Mego o ile dobrze zapamiętałem. 
  - Kochasz go ? - usłyszałem, nie chciałem podsłuchiwać ale nie potrafiłem się oprzeć 
  - Kogo ? Znaczy Justina ? Oczywiście że tak - odpowiedziała moja ukochana 
  - To widać, pierwszy raz widzę żebyś tak się uśmiechała, tak prawdziwie - powiedziała blond włosa kobieta 
  - Wiesz pierwszy raz się tak czuję, przy nim wiem że nie muszę nikogo udawać i mogę być w stu procentach sobą. Gdy mnie przytula, całuje, a nawet zwykle się uśmiecha  sprawia że mój świat się zatrzymuje, nie liczy się nic tylko ja i on, sprawia że wszystkie zmartwienia, cierpienie albo ból po prostu znikają. Kocham go naprawdę całym sercem i najmocniej jak potrafię - boże tyle pięknych słów o mnie powiedziała, chciałbym tam teraz wejść i zacałować ją ale nie mogłem przecież nic nie wiem 
  - A powiesz to mu ? 
  - Nie, bo jestem pewna że o tym wie - powiedziała pewnie 
  - Skąd ta pewność ? - kolejne pytanie, na które mój skarb się tylko zaśmiał 
  - Bo właśnie w tej chwili stoi pod drzwiami i podsłuchuje - że co skąd ona to wie - Justin wyłaź - no cóż wszedłem do pokoju i zacząłem przepraszać 
  - Przepraszam, nie chciałem ale gdy słyszałem początek nie potrafiłem przepraszam - uklęknąłem przed nią 
  - Jus wstań nic się nie stało, przynajmniej wiesz, sama pewnie bałabym się ci to powiedzieć w oczy - uśmiechnęła się na co wstałem i pocałowałem ją 
                                            ( Oczami Jasmine )
 Jechaliśmy na pogrzeb mamy. Gdy tylko wysiadłam z samochodu zaczęłam płakać a szatyn momentalnie mnie przytulił. Zaczęło się. Przyglądając się wszystkiemu płakałam w objęciach Biebera. Co chwilę ktoś podchodził i składał kondolencje... Ostatni raz spojrzałam na mamę przez zapłakane oczy. I stało się od tej pory miałam jej już nigdy nie zobaczyć, nigdy nie przytulić, i nigdy więcej porozmawiać, kłócić się o byle co. To był koniec... Odeszła... Zaczęłam płakać jeszcze bardziej i nie wiem czemu uderzać Justina w klatkę piersiową. On nie zrobił nic. Nie kazał mi przestać tylko dalej mnie tuląc, stał dzielnie przyjmując każde moje uderzenie. 
   - Czemu ? Czemu ? Czemu ? - wypowiadałam pomiędzy każdym uderzeniem 
Po jakimś zasie ludzi już się rozeszli. Moja rodzina też pojechała lecz ja chciałam zostać więc Jus uparł się że też zostanie. Stanęłam przed grobem mamy i rozpłakałam się jeszcze bardziej. Po raz kolejny najmocniej jak potrafiłam przytuliłam się do szatyna. 
  - Nie chcę tak. Już nigdy jej nie zobaczę, nie przytulę, ona nigdy na mnie nie nakrzyczy, nie będzie mnie pouczać, nie powie mi że jest ze mnie dumna. Już nigdy ze mną nie będzie - mówiłam przez płacz 
  - To nie prawda - powiedział chłopak i odsunął mnie od siebie po czym spojrzał w oczy - Posłuchaj, twoja mama cały czas jest przy tobie i nigdy cię nie opuści, jest z tobą duchem i zawsze będzie, będzie z ciebie dumna i będzie cię strzec i wspierać. Nie zapominaj o tym - musnął mój policzek a ja przytuliłam go 
  - Justin dziękuję ci za wszystko, za to że jesteś 
  - Nie musisz dziękować, wracamy już ? - zapytał splatając nasze dłonie 
  - Tak tylko daj mi jeszcze chwilę - powiedziałam i odwróciłam się w stronę grobu 
  - Dziękuję ci za wszystko, mimo że przez ostatni czas nie miałyśmy dobrego kontaktu kocham cię i zawsze będę, zawsze będziesz w moim sercu i nigdy nie zapomnę. - otarłam łzę z policzka ale poleciała następna i następna - Żegnaj mamo, zawsze będę cię kochać -ostatni raz popatrzyłam na grób i poszliśmy do samochodu
Jednego byłam pewna. Kolejny rozdział w moim życiu się zakończył. Śmierć obojga rodziców, podwójna próba samobójcza. Może nie był idealny ale trzeba żyć dalej. Żeby coś zyskać trzeba coś stracić. Kto wie może będzie lepiej. W tej właśnie chwili otwieram kolejny rozdział w swoim nie aż tak kolorowym życiu. Czas pokaże czy będzie on lepszy od poprzedniego ale mam przy sobie osoby które mnie wspierają i kochają. Justin i Usher. Może ten rozdział zostanie poświęcony Justinowi. Może Bieber okaże się tym którego szuka się na całe życie i skończy się ono na tym rozdziale. Trzeba czekać co zapisał nam los...

_________________________________________________________________________
KONIEC ! 
Kolejny rozdział przy którego pisaniu się 
po prostu popłakałam  -_- 
I co podoba się ? <3 
20 KOMENTARZY = NN !  <3

sobota, 21 lipca 2012

ROZDZIAŁ 26 "Spokojnie opanuj się"

Wsunął swój język delikatnie do moich i zaczął nim gładzić moje podniebienie. Przerzucił mnie pod siebie i z pocałunkami zszedł na moją szyję. Włożył ręce pod moją bluzkę, i gdy już podsuwał ją ku górze z zamiarem ściągnięcia, drzwi do pokoju otworzyły się...
  - O mój boże - krzyknął Usher a Biebs gwałtownie ze mnie zeskoczył i położył się obok - Przepraszam nie wiedziałem że wy - zaczął a ja zrobiłam się cała czerwona
  - No masz wyczucie czasu - powiedział z sarkazmem Justin
  - Przepraszam ale o tej porze normalni ludzie śpią a nie rozpoczynają grę wstępną - odpowiedział szybko, JB już chciał coś powiedzieć ale przerwałam
  - A tak w ogóle, wujku to po co tu przyszedłeś ? - rozpoczęłam inny temat
  - Zostawiłaś swoja klucze w kuchni więc chciałem ci je przynieść - wystawił rękę w której trzymał trzy klucze z breloczkiem
  - Aha dziękuję, a mógł byś je schować ? - poprosiłam
  - Jasne, tam gdzie zawsze ? - uśmiechnął się, ja tylko kiwnęłam głową na tak i wyszedł
Opadłam na łóżko i cała zakryłam się kołdrą. Bieber odwrócił się na bok w moją stronę, nagle poczułam że zaczął gładzić swoją ręką wewnętrzną część moich ud, co mnie lekko załaskotało więc się zaśmiałam. Znów drzwi do pokoju się otworzyły a brązowooki zabrał rękę.
  - Tylko się zabezpieczajcie - zaśmiał się wujek i znów wyszedł
 Obróciłam się plecami do chłopaka i zamknęłam oczy. Jus chyba zrozumiał bo nic nie próbował. Przytulił mnie mocno do siebie. Chwilę po tym zasnęłam. Obudziłam się, była dokładnie 14:28 no nieźle pospałam. Podniosłam się, byłam sama w pokoju. Zeszłam na dół w poszukiwaniu mojego chłopaka ale nic. Byłam całkiem sama w domu. Zjadłam śniadanie i chwilę pooglądałam TV ale nie było nic ciekawego więc znudziło mnie to. Nie miałam co robić więc wyjęłam klucze i poszłam do mojej świątyni. Usiadłam na krzesełku i złapałam za gitarę taty. Pamiętam jak uczył mnie na niej grać. Przejechałam palcami delikatnie po strunach a instrument wydał z siebie dźwięk. Odstawiłam ją na miejsce. Podeszłam do zdjęcia wiszącego na ścianie na którym widniały trzy postacie ja, mama i tata.
- Kocham was - szepnęłam sama do siebie
Nagle przypomniało mi się, że przecież dziś wieczorem mamy lot bo to już jutro.
Wyszłam z pomieszczenia i zakluczyłam. Przeszłam tunelem do piwnicy i zamknęłam kolejne drzwi na co które z powrotem powiesiłam stary obraz alby nie było ich widać. Udałam się do swojego pokoju aby się ogarnąć bo dalej byłam w piżamie i spakować. Z szafy wyjęłam [ TAKI ZESTAW ] ponieważ na dworze nie było za ciepło i przeniosłam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic po czym ubrałam na siebie wcześniej przygotowany strój. Zabrałam się za pakowanie, z tego co widziałam rano Justin już jest spakowany Ush pewnie też. Po około godzinie byłam spakowana. Poszłam do kuchni z zamiarem zrobienia sobie czegoś do jedzenia ale akurat w tej chwili wpadł do domu Justin wraz z moim wujkiem.
  - Mam nadzieję że się spakowałaś bo zaraz jedziemy - oznajmił Raymond
  - Tak jestem gotowa - powiedziałam smutnym tonem
  - Zatrzymamy się na te kilka dni u dziadków, tylko jest coś co ci się może nie spodobać - z ciszył głos
  - Nie... Błagam powiedz  że robisz sobie tylko jaja... Błagam powiedz że jej tam nie będzie - doskonale wiedziałam o co a raczej o kogo mu chodzi
  - Niestety - pokręcił głową
  - A ile my tam będziemy - powiedziałam prawie płacząc
  - 5 dni - oznajmił, a ja popatrzyłam na Biebera który bacznie nas obserwował
  - Że co do kurwy ja mam spędzić z tą pustą, wytapetowaną, dymaną przez każdego laleczką barbie  aż 5 dni w jednym domu ? - wykrzyczałam na jednym wdechu - Czy ty wiesz że to się może skończyć tragicznie ? -  podeszłam do niego kilka kroków
  -  Jasmine opanuj słownictwo i błagam mimo iż to coś będzie z nami mieszkać przez ten czas spróbuj się hamować i jej nie rozszarpać - zaśmiał się wraz z Biebsem
  - Ale wiesz jaka jest Amber, jak można się hamować przy tym pierdolonym plastiku który niszczy mi życie od kąd tylko pamiętam a jest do cholery moją kuzynką ! - podniosłam ton
  - Spokojnie opanuj się - zaczął Justin
   - Nie Justin, nie znasz Amber nie wiesz jaka ona jest zrobiła mi w życiu tyle złego że jak ją widzę to mam ochotę ją zabić - powiedziałam a on przytulił mnie do siebie
   - Dobra zbierajcie się zaraz taksówka przyjedzie
Po 15 minutach byliśmy już w drodze na lotnisko. Wjechaliśmy gdzieś, rozejrzałam się i byliśmy na pasie startowym co mnie zadziwiło.
  - Yyy co jest grane ? - zapytałam a JB się uśmiechnął
  - Polecimy moim samolotem, będzie lepiej i wygodniej bo prześpisz się w łóżku jak będziesz chciała.
Po krótkiej chwili byliśmy już w przestworzach. Miałam ochotę się zdrzemnąć więc Biebs zaproponował przejście do łóżka. Spałam cały lot wtulona w brązowookiego. Obudziłam się przed lądowaniem. Wróciliśmy na miejsca siedzące i nie długo po tym dostaliśmy informację o zapięciu pasów bo podchodzimy do lądowania. Z lotniska taksówka udaliśmy się do domu dziadków. Dochodziła 00:00 ale i tak wszędzie paliły się światła, pewnie czekali na nas.  Zapukaliśmy do drzwi otworzył nam dziadek i babcia.
  - Jasmine jeszcze bardziej wypiękniałaś - powiedziała babcia a dziadek się z nią zgodził, po czym przytuliliśmy się to samo zrobił Usher - A kim jest ten młodzieniec ? - zapytała babcia z lekkim uśmiechem na twarzy
  - A to jest Justin mój chłopak - oznajmiłam
  - Dobry wieczór - przywitał się Jus
  - Witaj - powiedziała babcia i przytuliła go a dziadek uścisnął z nim dłoń
Mój chłopak złapał mnie za rękę i przeszliśmy do salony gdzie natychmiastowo wyrwałam się z jego uścisku.
  - Ciocia Meg, wujek - pisnęłam - Jak ja się za wami stęskniłam - przytuliłam oboje co odwzajemnili
  - My za tobą też - uśmiechnęła się
  - To jest mój chłopak Justin - pokazałam na niego
  - Dobry wieczór państwu - ach ta jego grzeczność
  - Jakiemu państwu - zaśmiała się ciocia - mów nam Meg i Rob
  - Dobrze - pokiwał głową
  - A więc to jednak ty byłaś na tym zdjęciu - zaśmiała się ciocia
Do domu z bagażami ponownie wszedł Raymond  i zaczął witać się. Rozsiedli się tak że został wolny tylko jeden fotel wiec mój ukochani wziął mnie na kolana. Po chwili usłyszeliśmy jak ktoś schodzi po schodach. Wiedział doskonale kto to więc poniosłam się z kolan szatyna i stanęłam na wprost Amber. W pokoju momentalnie zrobiło się cicho i wszyscy parzyli na nas dwie. Doskonale wiedzieli  jak się nienawidzimy i wiedzieli do czego może dojść.
  - Boże już tu jesteś - zaczęła swoim słodkim głosikiem
  - Taaa też się cieszę - odpowiedziałam sarkastycznie i zlustrowałam ją wzrokiem
  - Co się tak gapisz ? - zauważyła że przyglądam się jej twarzy
  - Nie no wiesz tak patrzę na ciebie i... fajna tapeta pożyczysz mi do pokoju chyba starczy na cały prawda ? - uśmiechnęłam się do niej
  - Haha idiotyczne, wiesz że jetem lepsza od ciebie - zmarszczyła lekko czoło
  - Nie marszcz się tak bo ci tynk odpadnie i ty lepsza ode mnie hahahah niezły żart - oznajmiłam jej przyjemnym głosem
  - Pff... - już chciała coś powiedzieć ale zobaczyła Biebera który wstał z fotela
Podbiegła do niego i zaczęła piszczeć, nawijać, trzepotać rzęsami,  bawić się włosami robić z siebie słodką idiotkę. No myślałam że ją rozszarpię. Moje myśli przerwała babcia.
  - Teraz sobie przypomniałam, że nie wiedzieliśmy iż będzie jeszcze jedna osoba i nie ma wolnego pokoju więc ktoś musi spać razem - powiedziała babcia na co Amber zaczęła
  - Justinku, kochanie możesz spać ze mną - brązowooki patrzył się na nią jak na idiotkę chociaż nie dziwię się mu.
Zaraz ją zabiję. Podeszłam do nich i stanęłam przed JB.
  - Ty lala, to jest mój chłopak i ze mną będzie spał dla twojej wiadomości więc możesz już wrócić do jebania się po kątach - powiedziałam na co Biebs objął mnie w tali i pocałował w szyję.
Amber tupnęła nogą i obrażona poszła do swojego pokoju.
Babcia zaproponowała żebyśmy poszli już spać i tak też zrobiliśmy.

_____________________________________________________________________________
Dobra nie wiem podoba się wam ? :D
Mam nadzieję bo poświęciłam temu rozdziałowi aż 3 godziny xD
Dalej będę miła i zostanę przy 20 xD
20 KOMENTARZY = NN ! <3