poniedziałek, 5 listopada 2012

ROZDZIAŁ 30 " Dziewczyna Pana Biebera hee ? "

Przeczytajcie notkę pod rozdziałem  ! <3


 Dni w domu dziadków minęły bardzo szybko. Wróciliśmy do wujka. Mój nowy dom. Bez matki i ojca. Tylko ja, wujek, i Justin. Smutne ale prawdziwe, ciekawe jak to będzie

3 tygodnie później

 Mamy już Jesień, pełno liści wszędzie i robi się coraz zimniej. Dnie przesiaduję praktycznie sama. Usher pracuje nad nową płytą więc ciągle siedzi w studiu a Justin kończy przygotowania do trasy. Wyjeżdża już za 2 dni. Trochę mi smutno z tego powodu ale przecież nic nie mogę na to poradzić, obiecał że będzie codziennie dzwonił lub pisał a jak tylko będzie taka możliwość to się spotkamy. Czy  nie dał mi propozycji wyjechania z nim ? Otóż dostałam ją ale się nie zgodziłam. A czemu ? Bo przecież to trasa koncertowa dla fanów. I zamiast nimi zajmował by się mną, a tego nie chcę. 
 Obudziłam się o 16:28 zaczynało się już ściemniać. Nie miałam co robić. Po raz kolejny sama w tym wielkim pustym domu. Włączyłam TV ale nic ciekawego nie było. Postanowiłam wybrać się na spacer. Przebrałm się i wyszłam. Idąc alejkami parku mijałam szczęśliwe zakochane pary i zrobiło mi się smutno.  Usiadłam na ławce i zaczęłam zastanawiać się kiedy ja z Bieberem ostatnio gdzieś wychodziliśmy i nawet nie pamiętam. Bardzo nasze drogi się rozeszły. On wraca późnymi wieczorami do domu po ciężkich próbach i nie ma na nic siły. Rozumiem to i nie winię bo chce wystąpić jak najlepiej, ale chociaż raz na tydzień mógłby mi poświęcić choć godzinkę. Wstałam z ławki i zaczęłam powolnym krokiem wracać do domu gdy nagle ktoś na mnie wjechał.
  - Uwaga - usłyszałam i zaraz potem leżałam na ziemi pod czyimś ciężarem
  - Ałła - krzyknęłam
  - Przepraszam zagapiłem się, naprawdę nie chciałem - tłumaczył się jak domyślam się po głosie chłopak, podnosząc się ze mnie
  - Nic się nie stało ale następnym razem uważaj - powiedziałam a on podał mi rękę
Podniosłam się za jego pomocą i poczułam ból w kostce. I syknęłam.
  - Coś ci jest - zapytał zatroskany
  - Kostka mnie bardzo boli - odpowiedziałam spoglądając na nogę
  - Przepraszam naprawdę, odprowadzę cię do  domu - uśmiechnął się
  - Nie musisz, dam sobie radę
  - Nie ma mowy, ja ci to zrobiłem i nie pozwolę żebyś sama wracała, jeszcze ci się coś stanie - powiedział podnosząc deskorolkę
  - Ohh no okej - po tych argumentach nie mogłam mu odmówić
  - A w ogóle to Andrew jestem ale wszyscy mówią na mnie Andy - przedstawił się z uśmiechem
  - Jasmine - podałam mu rękę
  - Dziewczyna Pana Biebera hee ? 
  - Taa - udawałam radość i chyba to zauważył
  - A co nie cieszysz się z tego ? - tak miałam rację zauważył, cholera !
  - Oczywiście że się cieszę - odparłam szybko
  - Nie wyglądasz na taką, jeżeli chcesz możesz mi powiedzieć obiecuję że zatrzymam to dla siebie ale jak nie to spoko, rozumiem  - uśmiechnął się, miał na prawdę śliczny uśmiech
  - Po prostu chodzi o to że on ciągle trenuję do trasy i mało spędzamy czasu razem. Praktycznie wcale go nie spędzamy. On przychodzi do domu o 22 albo później. Je coś, chwilę ogląda telewizję i idzie spać. Nie jestem na niego za to zła bo rozumiem że nie chce zawieść fanów ale jest mi po prostu trochę przykro i chciałabym żeby choć godzinkę mi poświęcił. Chciałabym z nim porozmawiać tak jak kiedyś. Już za 2 dni wyjeżdża w tą trasę i nie będę się z nim widzieć trochę czasu. - posmutniałam
  - Nie martw się, on na pewno też to zauważył i nie jest mu łatwo. Nie przejmuj się, to minie i będzie dobrze - przytulił mnie
Potem od razu zmieniliśmy temat.On opowiedział mi trochę o sobie a ja o sobie.
jako przyjaciele na jakąś kawę i ciastko. Pomyślałam że czemu nie i się zgodziłam. Wymieniliśmy się numerami telefonu. Powoli kulejąc doszłam z nim do domu. Kostka nadal bolała ale mniej. Popatrzyłam w okna mojego wielkiego domu i jak zwykle ciemno co oznacza że nikogo nie ma.
  - To tutaj, dziękuję za fatygę - uśmiechnęłam się
  - Wow tutaj mieszkasz ? - zdziwił sie trochę
  - No tak, wiesz wujek
  - A przepraszam zapomniałem - odwzajemnił uśmiech
  - Może wejdziesz ? Nikogo nie ma w domu a nie chcę być sama - zaproponowałam
  - Chętnie ale może następnym razem bo obiecałem w domu że będę wcześniej - wytłumaczył
   - Okej rozumiem, to w takim razie do zobaczenia - trochę nie wiedziałam jak mam się zachować, zostawić go czy może przytulić wybrałam to drugie
  - Pa  - rzucił już odchodząc
Weszłam do domu i jak się spodziewałam nikogo nie było. Zdjęłam buty i płaszcz i poszłam do pokoju. Wyciągnęłam z szafki piżamę i poszłam pod prysznic. Szybko się uwinęłam, założyłam piżamkę i zeszłam na dół. Włączyłam TV akurat leciał jakiś romans. Poszłam do kuchni, zrobiłam sobie herbatę i wzięłam lody i wróciłam  na kanapę przed telewizor. Oglądając w pewnym momencie mi się zasnęło. Obudził mnie Justin.
  - Heej obudź się kochanie - pocałował mnie w czoło
  - O cześć - uśmiechnęłam się lekko
  - Idź się połóż do łóżka, tu nie jest za wygodnie spać - zaproponowałam
  - Już idę - tak tez zrobiłam
Poszłam do pokoju zaspa, ledwo otwierając oczy, nawet nie wiem czy weszłam do swojego pokoju czy Justina. Mimo że jesteśmy razem sypiamy różnie, raz razem a raz oddzielnie. Położyłam się do łóżka i zasnęłam.

______________________________________________________________________________
Heej moje skarby kochane !
Przepraszam za to że mnie nie było i że nie pisałam.
Nie mogłam w ogóle się zalogować. Chciałam i to bardzo ale nie mogłam.
Mam nadzieję że mi wybaczycie bo naprawdę PRZEPRASZAM.  I mam nadzieję że o mnie nie zapomnieliście przez ten czas. 

 Tak wiem rozdział krótki i nudny ale starałam się bardzo. Nie miałam za bardzo weny ale udało mi się zalogować i chciałam to napisać.
KOLEJNY POWINIEN POJAWIĆ SIĘ JAK BĘDZIE 20 KOMENTARZY :)  <3

czwartek, 6 września 2012

ROZDZIAŁ 29 " Otworzyła oczy i zaniemówiła "

                                       ( Oczami Justina )
Obudziłem się rano. Spojrzałem na moją ukochaną, jeszcze smacznie spała wtulona we mnie. Wyglądała jak aniołek, mój kochany aniołek. Postanowiłem zrobić jej niespodziankę. Najdelikatniej jak potrafiłem wyrwałem się z jej uścisku. Założyłem jakieś dresy i zszedłem do kuchni z zamiarem zrobienia mojej królewnie śniadania. W kuchni spotkałem jej babcię.
  - Dzień dobry -  przywitałem się
  - O dzień dobry, a co ty tak wcześnie wstałeś ? - uśmiechnęła się kobieta wyciągając syrop klonowy z lodówki
  - Tak, chciałem zrobić Jasmine śniadanie ale chyba pani mnie wyręczyła - odwzajemniłem gest
  - Oj przepraszam, nie wiedziałam myślałam że pośpicie do 12 i potem staniecie głodni więc zrobiłam. Ale jak chcesz to możesz wziąć to na górę - wyjaśniła
  - Nic się nie stało - oznajmiłem - To ja wezmę na górę
Kobieta polała naleśniki syropem i podała mi tacę. Podziękowałem i wyszedłem z pomieszczenia. Wszedłem do pokoju mojej księżniczki a ona dalej spała. Zostawiłem śniadanie na szafce nocnej i usiadłem na brzegu łóżka. Pocałowałem Jas łagodnie w czoło a ona się poruszyła.
  - Kochanie obudź się, śniadanie - szepnąłem
Powoli zaczęła otwierać swoje oczka i przeciągać się.
  - Ooo... Sam robiłeś ? - zapytała zaspana
  - Nie twoja babcia mnie wyręczyła - zaśmiałem się cicho
  - Aaa. Czyli się nie zatruję - wystawiła mi język
  - No aż tak źle to nie gotuję - udałem obrażonego
  - Oj no nie wiem -  pocałowała mnie w policzek na co się uśmiechnąłem
Zjedliśmy razem śniadanie a potem Jasmine poszła wziąć prysznic, ja w tym czasie zalogowałem się na Twittera i odpisywałem fankom. Do internetu dostały się już zdjęcia moje i Jas. Wszyscy pytali o co chodzi i czy to moja nowa dziewczyna.
  - Kochanie łazienka wolna - powiedziała dziewczyna wchodząc do pokoju
  -  Oke
Odstawiłem laptopa, pocałowałem ją i poszedłem  do łazienki.  Wziąłem szybki prysznic, ubrałem się i wyszedłem. W pokoju nikogo nie było więc zszedłem na dół. W salonie siedziała cała rodzina oprócz Amber.
  - Słuchaj Justin - odezwał się Usher - Wszyscy jedziemy na zakupy tak koło 16:00  chcesz jechać z nami ? - zapytał
Zastanowiłem się i już chciałem mówić tak ale wpadłem na pewien pomysł.
  - Nie ja sobie chyba odpuszczę i zostanę jeśli mogę - uśmiechnąłem się
  - Jasne że możesz - odpowiedział - Nie będzie nas z jakieś dwie, trzy godzinki mam nadzieje że nie będziesz się nudził. 
  - Spoko, nie będę - oznajmiłem z uśmiechem
Szybko minął czas. Nastała 16:00. Wszyscy tak jak mówili pojechali na zakupy a ja miałem około dwie godziny na przygotowanie wszystkiego. Postanowiłem zrobić romantyczną kolację dla mojej ukochanej. Na początku przygotowałem coś do jedzenia. Zajęło mi to około godziny. Zabrałem się  za pokój. Na środku położyłem koc i obstawiłem do o koła świeczkami, postawiłem je także na parapecie,  szafkach i koło każdego rogu łóżka. Zapaliłem wszystkie a na łóżku rozsypałem płatki róż. Zbliżała się 18:00 więc musiałem się pośpieszyć. Na kocu ułożyłem przygotowane przez siebie danie. Zasłoniłem rolety i zgasiłem światło. Wyszło mi to w miarę ładnie. Mam nadzieję że Jas się spodoba. Wyszedłem z pokoju zamykając za sobą drzwi i poszedłem do salonu pooglądać TV. Po mniej więcej pół godzinie przyjechali. Mnóstwo zakupów.
  - Jestem trochę zmęczona pójdę się położyć - powiedziała moja ukochana   
  - Pójdę z tobą - uśmiechnąłem się i podbiegłem do niej
Szliśmy w stronę pokoju a gdy znaleźliśmy się przed drzwiami poprosiłem ją aby zamknęła oczy. Zdziwiła się ale wykonała to o co poprosiłem.
Weszliśmy do pokoju. Zaprowadziłem ją na koc.
  - Możesz usiąść ale nie otwieraj jeszcze oczu - usiadła
  - A teraz mogę ? - zapytała
  - Tak
Otworzyła oczy i zaniemówiła.
  - Boże Justin sam to zrobiłeś - nie dowierzała 
  - Tak - usiadłem na przeciwko
  - Dziękuję ci, to jest takie piękne - pocałowała mnie namiętnie
Zjedliśmy kolację, nie obeszło się też bez karmienia siebie nawzajem.
  - Na prawdę dziękuję, Kocham cię - przytuliła się do mnie
  - Też Cię Kocham - pocałowałem ją
Z każdą chwilą nasze pocałunki stawały się bardziej namiętne. Nie wiem nawet kiedy znaleźliśmy się na łóżku. Całowałem ją po szyi a ona zaczęła rozpinać moją koszulę, aż w końcu zostałem bez nie. Oczywiście nie pozostałem jej dłużny, szybko zdjąłem jej bluzkę i mocowałem się z zapięciem od stanika, aż w końcu się udało. Zszedłem pocałunkami na jej piersi. Całowałem je uciskałem i przygryzałem sutki. Wyraźnie było widać że Jas się to podobało. Minęła chwila i byłem na dole. Całowała nie po klatce piersiowej i schodziła w dół aż doszła do spodni. Rozpięła pasek i rozporek. Pomogłem jej je ściągnąć. Zwinnie zsunęła moje bokserki i zaczęła zabawę z Jerrym.
  - O tak mała ! Nie przestawaj !- wyjęczałem
Gdy skończyła zwinnie przerzuciłem ją pod siebie i zdjąłem jej spodenki a potem majtki. Pochyliłem się i zacząłem lizać jej miejsce intymnie na zmianę wsadzając tam leciutko język. Zaczęła jęczeć co jeszcze bardziej mnie podnieciło. Po skończeniu zbliżyłem się do jej ust i namiętnie pocałowałem.
  - Jesteś tego pewna ? - w odpowiedzi tylko kiwnęła głową i znów wróciliśmy do pocałunku.
Powoli i delikatnie w nią wszedłem. A ona cichutko jęknęła. Z czasem przyśpieszałem i umacniałem ruchy a ona coraz głośniej jęczała i zaczęła wykrzykiwać moje imię.
  - Juu.. Juuuustin mocniej ! - jęknęła
Spełniłem jej prośbę bez wahania. Doszliśmy w tym samym momencie.
Opadliśmy zmęczeni na łóżko. Nakryłem nas oboje kocem i przytuliłem do siebie Jasmine.
  - Dziękuję - szepnęła i pocałowała mnie w policzek
  - Za co ? - trochę nie wiedziałem o co jej chodzi
  - Za dzisiejszy wieczór, było cudownie, takie zapomnienie o wszystkim, dziękuję  - przytuliła mnie mocniej
  - Nie ma za co - odpowiedziałem
Wtuleni w siebie nawet nie wiem kiedy zasneliśmy. 

______________________________________________________________________________
Na początku BARDZO was przepraszam że tak długo nic nie dodawałam ale nie miałam czasu. Trochę się u mnie pozmieniało przez wakacje. MAM NADZIEJĘ ŻE MI WYBACZYCIE I O MNIE I BLOGU NIE ZAPOMNIELIŚCIE :)
Tak na przeprosiny walnęłam wam takie chujowe porno...
Rozdział jest trochę nudny i no masakra...
Ale nie potrafiłam wymyślić nic lepszego więc mam nadzieję że choć trochę będzie okej :)
I z powodu tego że nic nie dodawałam zejdę trochę z komentarzy i :
PONAD 10 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ <3
I dodam go najpóźniej 3 dni po tym jak pojawi się 10 komów :D <3

wtorek, 31 lipca 2012

ROZDZIAŁ 28 " Chodź ze mną "

Zamknęłam się w swoim pokoju. Siedziałam na parapecie z podkulonymi kolanami pod brodę i płakałam. Kolejną godzinę poświęciłam na płacz. Cały czas słyszałam szarpanie klamki i krzyki. Każdy po kolei dobijał się do pokoju i domagał się abym otworzyła, ale nic sobie z tego nie robiłam. Płakałam dalej.
                                             ( Oczami Justina )
Od jakiegoś czasu próbujemy i dalej nic. Boże żeby ona sobie nic nie zrobiła. 
  - Wnusiu otwórz, proszę - powiedziała przestraszona babcia Jas 
  - Jasmine otwórz - Usher szarpnął za klamkę
Podszedłem do drzwi. Bardzo się o nią bałem.
  - Jas, kochanie, proszę otwórz, wszyscy się o ciebie boimy, błagam otwórz - nie zareagowała w ogóle ma moją prośbę
  - Justin a jeżeli ona coś sobie zrobiła - zwrócił się do mnie Raymond
  - Też się tego boję - odpowiedziałem szybko
  - To co ? - spojrzał na mnie porozumiewawczo a ja podszedłem do drzwi
  - Jasmine, otwórz, boimy się o ciebie, nie dajesz znaku życia, nie odpowiadasz, jak nie otworzysz drzwi to je wyważę - powiedziałem stanowczo i dalej nic
  - Trzy
  - Dwa
I w tej chwili drzwi się otworzyły i w tempie natychmiastowym zapłakana dziewczyna rzuciła mi się w ramiona. Przytuliła się z całej siły co odwzajemniłem.
  - Chcę zostać z tobą sama, chodź do pokoju - wyszeptała
Zaczeliśmy wchodzić do pokoju i już chciałem zamykać drzwi ale Ush mnie zatrzymał swoim spojrzeniem.
  - Chce być ze mną sama - powiedziałem do niego i babci mojego aniołka
Zamknąłem drzwi a na klucz i podszedłem do Jas która siedziała na parapecie i płakała. Usiadłem za nią a ona oparła swoją głowę o mój tors i schowała twarz w rękach i dalej szlochała.
  - Kochanie nie płacz... Shhh... -pocałowałem ją w głowę i przytuliłem od tyłu (bez skojarzeń moje kochane xD )
Po jakimś czasie szloch ustał, spojrzałem na nią i okazało się że zasnęła. Najdelikatniej jak potrafiłem wstałem i wziąłem ją na ręce i położyłem do łóżka po czym przykryłem kocykiem. A potem sam zrobiłem to samo. Leżałem patrząc na nią, jest taka piękna i uśmiecha się przez sen. Trwałem tak a czas mijał, nie wiem nawet ile się w nią tak wpatrywałem aż zaczęła się przebudzać. Usiadła i popatrzyła na mnie.
  - Powiesz mi co ci się śniło - zapytałem podnosząc się na łokciach
  - A co ?
  - Uśmiechałaś się przez sen - na te słowa na jej ustach zagościł lekki uśmieszek
  - Mama, była czymś jak duch. Powiedziała mi że mam się nie przejmować, nie płakać, być silną i cieszyć się życiem i że zawsze jest przy mnie, nie zapomni i będzie mnie zawsze kochać i wspierać choć nie ma jej obok - opowiedziała swój sen
  - I co posłuchasz jej ?
  - Tak - stwierdziła stanowczo - Dość płaczu, ej wiesz co ? - znów się uśmiechnęła
  - Co ? - odwzajemniłem gest
  - Fajnie ci w tej koszulce ale wolę oglądać cię bez - zaśmiała się
I już po chwili znajdowała się ona na podłodze. Jas usiadła na mnie okrakiem i złożyła na moich ustach namiętny pocałunek który odwzajemniłem.
  - Ej mam ochotę na loda, chcesz ? - zapytała a mnie zamurowało
Czy ona się właśnie zapytała czy chcę loda ? Przed chwilą płakała a teraz chce mi robić dobrze ? Przyznam że jestem zaskoczony i to bardzo ale skoro chce to nie będę jej zatrzymywał.
  - No pewnie - skwitowałem po moim krótkim namyśle
Dziewczyna pocałowała mnie dwa razy w tors zeskoczyła ze mnie i wybiegła z pokoju. A po paru minutach wróciła z litrowym lodem czekoladowym w ręce. Boże jej chodziło o takiego loda. Bieber o czym ty myślisz. No dobra spokój. Zjedliśmy szybko i moja kochana chciała iść się wykąpać.
  - Chodź ze mną - zwróciła się w moją stronę
  - Ale gdzie - zdziwiłem się lekko
  - No wykąpać się
  - Serio mówisz ? - myślałem że się zgrywa
  - No tak, chodź - wystawiła rękę
  - Okej - z wielkim bananem na gębie podbiegłem do niej
  - Ale masz być grzeczny - popatrzyła na mój krok
  - Dobrze - zaśmiałem się
Weszliśmy do łazienki. Jasmine nalała do wanny dużo płynu do kąpieli i nalała wodę. Zaczeliśmy się rozbierać.
  - Pomożesz mi - podeszła do mnie i odwróciła się zabierając włosy do przodu abym mógł rozpiąć jej stanik
Zrobiłem to o co poprosiła. Byliśmy już nadzy. Spojrzałem na dziewczynę. Wyglądała na lekko skrępowaną ale przecież sama to zaproponowała. Podszedłem do nie i przytuliłem od tyłu ( tak wiem kojarzy wam się xD haha mi też ale spokojnie xD )
  - Nie wstydź się mnie - szepnąłem a ona schowała twarz w dłoniach
  - No ale - powiedziała
  - Popatrz na mnie, jestem nagi i się nie wstydzę, kocham cię i nie muszę tego robić - stanąłem przed nią i rozłożyłem ręce a ona się do pnie przytuliła a zaraz potem pocałowała.
Weszliśmy do ciepłej wody. Usiadłem za moim aniołkiem  a ona pomiędzy moimi nogami. Oplotłem rękami jej brzuch a ona oparła się o mnie. Jerry zaczął dawać o sobie znać ale nie mogłem. Musiałem się opanować więc zacząłem głęboko oddychać, o dziwo pomagało. Naprawdę ledwo ale zawsze.
                                        (Oczami Jasmine )
 Po pół godzinie byliśmy już ubrani. Wyszliśmy z pomieszczenia, uśmiechnięci i natkneliśmy się na Amber. Stanęła jak słup gdy nas zobaczyła. No fakt od razu było widać że byliśmy w łazience razem. Ja miałam na sobie tylko bieliznę i koszulkę Justina a on natomiast był w spodniach od dresu i bez koszulki. Miał mokre włosy tak jak ja.Nie trudno było się domyśleć.
  - Wy... wy się kąpaliście razem - wysyczała
  - Tak - powiedział szybko JB
  - Ughh - wściekła się na mnie
Przeszła koło mnie klnąc pod nosem i usłyszałam jedynie głośny trzask drzwi.
  - Łoo ale się wkurwiła - podsumował Biebs
  - Haha no - zaczęłam się z niej śmiać

____________________________________________________________________________
I jest kolejny. Przepraszam że tak długo na niego czekaliście
ale po prostu nie miałam weny i za bardzo czasu aby go
napisać. <3
No mam nadzieję że będzie się wam podobał :D
Tak więc :
20 KOMENTARZY = NN ! XD 

wtorek, 24 lipca 2012

ROZDZIAŁ 27 "Już nigdy jej nie zobaczę"

Miałam spać z Justinem w moim pokoju. Na szczęście łózko było duże. Szkoda tylko że pokój na przeciwko zajął ten plastik.a obok była ciocia z wujkiem co mi nie przeszkadzało. Obydwoje wzieliśmy szybki prysznic, osobno oczywiście. Kiedy wyszłam z kabiny okazało się że zapomniałam wziąć piżamę. No ale przecież w ręczniku nie pójdę. Na pralce zauważyłam koszulkę Justina której pewnie nie wziął bo go poganiałam. Ubrałam bieliznę i naciągnęłam na siebie ubranie chłopaka. Ledwo zakrywała mi pośladki, ale lepsze to niż nic. Zabrałam swoje rzeczy i poszłam do pokoju. Na korytarzu minęłam się z Amber która na widok mnie w koszulce JB  zabijała mnie wzrokiem a ja się tylko do niej fałszywie uśmiechnęłam. Weszłam do pokoju a tam Bieber w samych bokserkach leżał rozwalony na całe łóżko. Boże Bóg Sexu, no inaczej tego nie mogłam określić. Zaraz się na niego rzucę. Gdy zobaczył mnie i moją minę uśmiechnął się uwodzicielsko i poruszył brwiami. Zmierzył mnie wzrokiem i przygryzł dolną wargę. Nie no teraz to na serio byłam na skraju wytrzymałości. Odetchnęłam głęboko i podeszłam do łóżka.
  - Wiesz kochanie nie za bardzo mam ochotę spać na tobie, więc czy mógłbyś się trochę przesunąć - poprosiłam ale ten nic
  - Poproś ładnie - uśmiechnął się
  - Och no bardzo proszę, kochanie przesuń się, jestem zmęczona chcę spać
  - Ładniej - zaśmiał się
Po chwili  nachyliłam się nad nim i namiętnie pocałowałam, równocześnie łapiąc za Jerry'ego przez bokserki. Bieber jęknął przez pocałunek. Oderwałam się od niego.
  - Tak ładnie wystarczy - spojrzałam na niego z proszącą miną
  - Jak najbardziej - zrobił mi miejsce
Położyłam się obok niego. Nakryliśmy się i Biebs mocno mnie przytulił. Zaczęłam płakać, po prostu rozryczałam się jak mała dziewczynka której zabrano ukochaną lalkę albo Amber puder.
  - Kochanie nie płać, co się stało ? - zapytał troskliwie chłopak i obrócił mnie w swoją stronę
  - Nic, po prostu... - przerwałam - to już jutro - rozpłakałam się jeszcze bardziej
Usiadłam i schowałam twarz w dłoniach. JB także się podniósł i mocno wtulił mnie w siebie.
  - Shhh... nie płacz, wszystko będzie dobrze - złożył delikatny pocałunek na mojej głowie
  -  Nic nie będzie dobrze - ledwo wypowiedziałam przez łzy
  - Zobaczysz że będzie - położył się i pociągnął mnie za sobą
Oparłam głowę o jego tors na który co chwilę opadały moje łzy. Wsłuchując się w bicie serca  brązowookiego zaczęłam się uspokajać aż zasnęłam. Usłyszałam lekkie pukanie a potem jak ktoś wchodzi do pokoju.
  - Oooo... - usłyszałam głos starszej kobiety, no tak spałam czule wtulona w Justina - Dzieci obudźcie się, chodźcie na śniadanie - powiedziała babcia
  - Dobrze - odpowiedziałam szturchając Biebsa aby się obudził- A która jest godzina ? - zapytałam jeszcze
  - Przed ósmą - powiedziała i wyszła
  - Jus wstawaj - musnęłam jego usta i chciałam się odsunąć ale złapał mnie lekko za głowę, przyciągnął do siebie i wpił się w moje usta.
Powoli i delikatnie wsadził mi język do ust i z uczuciem zaczął gładzić nim moje podniebienie. Oderwaliśmy się od siebie. To takie cudowne i magiczne że gdy on jest przy mnie zapominam o wszystkich problemach, o  całym bólu i cierpieniu.
  - Kocham cię - wydarł się -Kocham najbardziej i najmocniej na świecie - zaczął krzyczeć
  - Nie krzycz - pisnęłam i zaczęłam się śmiać z tego wariata
On wstał i podszedł do mnie a już po sekundzie czułam jak jego silne ręce unoszą mnie do góry zaczął latać po całym pokoju i krzyczeć.
  - Kocham cię, jesteś całym moim światem, kocham cię, kocham... - zasłoniłam mu usta dłonią i śmiałam się ale on się wyrwał - Kocham cię tak cholernie mocno że nawet nie da się tego opisać - znów krzyczał
  - Ja ciebie też ale błagam zamknij się i postaw mnie - poprosiłam a on namiętnie mnie pocałował
Usłyszeliśmy śmiechy za sobą. Nawet nie zorientowaliśmy się że ktoś wszedł do pokoju i przyglądał się całemu zajściu. Byli to dziadek z babcią i ciocia z wujkiem. Justin postawił mnie na ziemi a ja stanęłam przed nim w celu zasłonięcia go ponieważ był w samych bokserkach. Obydwoje się zarumieniliśmy  i skrępowaliśmy.
  - Nie przestawajcie tak słodko wyglądaliście - zaśmiała się ciocia
  - Yyy... no bo wiecie no... moglibyście... - zaczęłam
  - Dobra już wychodzimy - zaśmiał się wujek, i wyszli
Poszłam do łazienki ogarnąć się i przebrać a zaraz po mnie Jus. Gdy tak siedziałam i czekałam na niego do pokoju przyszła ciocia Meg. Od kąd wujek
Rob wziął z nią ślub bardzo się polubiłyśmy. Wręcz zaprzyjaźniłyśmy.
  - Pogadamy ? - zapytała siadając na łóżku
  - Jasne, o czym ? - uśmiechnęłam się
  - Kochasz go prawda ? - spojrzała mi w oczy
                                        ( Oczami Justina )
Szedłem do pokoju. Drzwi były lekko uchylone przez co zobaczyłem że siedzi w nim Jas i jej ciocia Mego o ile dobrze zapamiętałem. 
  - Kochasz go ? - usłyszałem, nie chciałem podsłuchiwać ale nie potrafiłem się oprzeć 
  - Kogo ? Znaczy Justina ? Oczywiście że tak - odpowiedziała moja ukochana 
  - To widać, pierwszy raz widzę żebyś tak się uśmiechała, tak prawdziwie - powiedziała blond włosa kobieta 
  - Wiesz pierwszy raz się tak czuję, przy nim wiem że nie muszę nikogo udawać i mogę być w stu procentach sobą. Gdy mnie przytula, całuje, a nawet zwykle się uśmiecha  sprawia że mój świat się zatrzymuje, nie liczy się nic tylko ja i on, sprawia że wszystkie zmartwienia, cierpienie albo ból po prostu znikają. Kocham go naprawdę całym sercem i najmocniej jak potrafię - boże tyle pięknych słów o mnie powiedziała, chciałbym tam teraz wejść i zacałować ją ale nie mogłem przecież nic nie wiem 
  - A powiesz to mu ? 
  - Nie, bo jestem pewna że o tym wie - powiedziała pewnie 
  - Skąd ta pewność ? - kolejne pytanie, na które mój skarb się tylko zaśmiał 
  - Bo właśnie w tej chwili stoi pod drzwiami i podsłuchuje - że co skąd ona to wie - Justin wyłaź - no cóż wszedłem do pokoju i zacząłem przepraszać 
  - Przepraszam, nie chciałem ale gdy słyszałem początek nie potrafiłem przepraszam - uklęknąłem przed nią 
  - Jus wstań nic się nie stało, przynajmniej wiesz, sama pewnie bałabym się ci to powiedzieć w oczy - uśmiechnęła się na co wstałem i pocałowałem ją 
                                            ( Oczami Jasmine )
 Jechaliśmy na pogrzeb mamy. Gdy tylko wysiadłam z samochodu zaczęłam płakać a szatyn momentalnie mnie przytulił. Zaczęło się. Przyglądając się wszystkiemu płakałam w objęciach Biebera. Co chwilę ktoś podchodził i składał kondolencje... Ostatni raz spojrzałam na mamę przez zapłakane oczy. I stało się od tej pory miałam jej już nigdy nie zobaczyć, nigdy nie przytulić, i nigdy więcej porozmawiać, kłócić się o byle co. To był koniec... Odeszła... Zaczęłam płakać jeszcze bardziej i nie wiem czemu uderzać Justina w klatkę piersiową. On nie zrobił nic. Nie kazał mi przestać tylko dalej mnie tuląc, stał dzielnie przyjmując każde moje uderzenie. 
   - Czemu ? Czemu ? Czemu ? - wypowiadałam pomiędzy każdym uderzeniem 
Po jakimś zasie ludzi już się rozeszli. Moja rodzina też pojechała lecz ja chciałam zostać więc Jus uparł się że też zostanie. Stanęłam przed grobem mamy i rozpłakałam się jeszcze bardziej. Po raz kolejny najmocniej jak potrafiłam przytuliłam się do szatyna. 
  - Nie chcę tak. Już nigdy jej nie zobaczę, nie przytulę, ona nigdy na mnie nie nakrzyczy, nie będzie mnie pouczać, nie powie mi że jest ze mnie dumna. Już nigdy ze mną nie będzie - mówiłam przez płacz 
  - To nie prawda - powiedział chłopak i odsunął mnie od siebie po czym spojrzał w oczy - Posłuchaj, twoja mama cały czas jest przy tobie i nigdy cię nie opuści, jest z tobą duchem i zawsze będzie, będzie z ciebie dumna i będzie cię strzec i wspierać. Nie zapominaj o tym - musnął mój policzek a ja przytuliłam go 
  - Justin dziękuję ci za wszystko, za to że jesteś 
  - Nie musisz dziękować, wracamy już ? - zapytał splatając nasze dłonie 
  - Tak tylko daj mi jeszcze chwilę - powiedziałam i odwróciłam się w stronę grobu 
  - Dziękuję ci za wszystko, mimo że przez ostatni czas nie miałyśmy dobrego kontaktu kocham cię i zawsze będę, zawsze będziesz w moim sercu i nigdy nie zapomnę. - otarłam łzę z policzka ale poleciała następna i następna - Żegnaj mamo, zawsze będę cię kochać -ostatni raz popatrzyłam na grób i poszliśmy do samochodu
Jednego byłam pewna. Kolejny rozdział w moim życiu się zakończył. Śmierć obojga rodziców, podwójna próba samobójcza. Może nie był idealny ale trzeba żyć dalej. Żeby coś zyskać trzeba coś stracić. Kto wie może będzie lepiej. W tej właśnie chwili otwieram kolejny rozdział w swoim nie aż tak kolorowym życiu. Czas pokaże czy będzie on lepszy od poprzedniego ale mam przy sobie osoby które mnie wspierają i kochają. Justin i Usher. Może ten rozdział zostanie poświęcony Justinowi. Może Bieber okaże się tym którego szuka się na całe życie i skończy się ono na tym rozdziale. Trzeba czekać co zapisał nam los...

_________________________________________________________________________
KONIEC ! 
Kolejny rozdział przy którego pisaniu się 
po prostu popłakałam  -_- 
I co podoba się ? <3 
20 KOMENTARZY = NN !  <3

sobota, 21 lipca 2012

ROZDZIAŁ 26 "Spokojnie opanuj się"

Wsunął swój język delikatnie do moich i zaczął nim gładzić moje podniebienie. Przerzucił mnie pod siebie i z pocałunkami zszedł na moją szyję. Włożył ręce pod moją bluzkę, i gdy już podsuwał ją ku górze z zamiarem ściągnięcia, drzwi do pokoju otworzyły się...
  - O mój boże - krzyknął Usher a Biebs gwałtownie ze mnie zeskoczył i położył się obok - Przepraszam nie wiedziałem że wy - zaczął a ja zrobiłam się cała czerwona
  - No masz wyczucie czasu - powiedział z sarkazmem Justin
  - Przepraszam ale o tej porze normalni ludzie śpią a nie rozpoczynają grę wstępną - odpowiedział szybko, JB już chciał coś powiedzieć ale przerwałam
  - A tak w ogóle, wujku to po co tu przyszedłeś ? - rozpoczęłam inny temat
  - Zostawiłaś swoja klucze w kuchni więc chciałem ci je przynieść - wystawił rękę w której trzymał trzy klucze z breloczkiem
  - Aha dziękuję, a mógł byś je schować ? - poprosiłam
  - Jasne, tam gdzie zawsze ? - uśmiechnął się, ja tylko kiwnęłam głową na tak i wyszedł
Opadłam na łóżko i cała zakryłam się kołdrą. Bieber odwrócił się na bok w moją stronę, nagle poczułam że zaczął gładzić swoją ręką wewnętrzną część moich ud, co mnie lekko załaskotało więc się zaśmiałam. Znów drzwi do pokoju się otworzyły a brązowooki zabrał rękę.
  - Tylko się zabezpieczajcie - zaśmiał się wujek i znów wyszedł
 Obróciłam się plecami do chłopaka i zamknęłam oczy. Jus chyba zrozumiał bo nic nie próbował. Przytulił mnie mocno do siebie. Chwilę po tym zasnęłam. Obudziłam się, była dokładnie 14:28 no nieźle pospałam. Podniosłam się, byłam sama w pokoju. Zeszłam na dół w poszukiwaniu mojego chłopaka ale nic. Byłam całkiem sama w domu. Zjadłam śniadanie i chwilę pooglądałam TV ale nie było nic ciekawego więc znudziło mnie to. Nie miałam co robić więc wyjęłam klucze i poszłam do mojej świątyni. Usiadłam na krzesełku i złapałam za gitarę taty. Pamiętam jak uczył mnie na niej grać. Przejechałam palcami delikatnie po strunach a instrument wydał z siebie dźwięk. Odstawiłam ją na miejsce. Podeszłam do zdjęcia wiszącego na ścianie na którym widniały trzy postacie ja, mama i tata.
- Kocham was - szepnęłam sama do siebie
Nagle przypomniało mi się, że przecież dziś wieczorem mamy lot bo to już jutro.
Wyszłam z pomieszczenia i zakluczyłam. Przeszłam tunelem do piwnicy i zamknęłam kolejne drzwi na co które z powrotem powiesiłam stary obraz alby nie było ich widać. Udałam się do swojego pokoju aby się ogarnąć bo dalej byłam w piżamie i spakować. Z szafy wyjęłam [ TAKI ZESTAW ] ponieważ na dworze nie było za ciepło i przeniosłam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic po czym ubrałam na siebie wcześniej przygotowany strój. Zabrałam się za pakowanie, z tego co widziałam rano Justin już jest spakowany Ush pewnie też. Po około godzinie byłam spakowana. Poszłam do kuchni z zamiarem zrobienia sobie czegoś do jedzenia ale akurat w tej chwili wpadł do domu Justin wraz z moim wujkiem.
  - Mam nadzieję że się spakowałaś bo zaraz jedziemy - oznajmił Raymond
  - Tak jestem gotowa - powiedziałam smutnym tonem
  - Zatrzymamy się na te kilka dni u dziadków, tylko jest coś co ci się może nie spodobać - z ciszył głos
  - Nie... Błagam powiedz  że robisz sobie tylko jaja... Błagam powiedz że jej tam nie będzie - doskonale wiedziałam o co a raczej o kogo mu chodzi
  - Niestety - pokręcił głową
  - A ile my tam będziemy - powiedziałam prawie płacząc
  - 5 dni - oznajmił, a ja popatrzyłam na Biebera który bacznie nas obserwował
  - Że co do kurwy ja mam spędzić z tą pustą, wytapetowaną, dymaną przez każdego laleczką barbie  aż 5 dni w jednym domu ? - wykrzyczałam na jednym wdechu - Czy ty wiesz że to się może skończyć tragicznie ? -  podeszłam do niego kilka kroków
  -  Jasmine opanuj słownictwo i błagam mimo iż to coś będzie z nami mieszkać przez ten czas spróbuj się hamować i jej nie rozszarpać - zaśmiał się wraz z Biebsem
  - Ale wiesz jaka jest Amber, jak można się hamować przy tym pierdolonym plastiku który niszczy mi życie od kąd tylko pamiętam a jest do cholery moją kuzynką ! - podniosłam ton
  - Spokojnie opanuj się - zaczął Justin
   - Nie Justin, nie znasz Amber nie wiesz jaka ona jest zrobiła mi w życiu tyle złego że jak ją widzę to mam ochotę ją zabić - powiedziałam a on przytulił mnie do siebie
   - Dobra zbierajcie się zaraz taksówka przyjedzie
Po 15 minutach byliśmy już w drodze na lotnisko. Wjechaliśmy gdzieś, rozejrzałam się i byliśmy na pasie startowym co mnie zadziwiło.
  - Yyy co jest grane ? - zapytałam a JB się uśmiechnął
  - Polecimy moim samolotem, będzie lepiej i wygodniej bo prześpisz się w łóżku jak będziesz chciała.
Po krótkiej chwili byliśmy już w przestworzach. Miałam ochotę się zdrzemnąć więc Biebs zaproponował przejście do łóżka. Spałam cały lot wtulona w brązowookiego. Obudziłam się przed lądowaniem. Wróciliśmy na miejsca siedzące i nie długo po tym dostaliśmy informację o zapięciu pasów bo podchodzimy do lądowania. Z lotniska taksówka udaliśmy się do domu dziadków. Dochodziła 00:00 ale i tak wszędzie paliły się światła, pewnie czekali na nas.  Zapukaliśmy do drzwi otworzył nam dziadek i babcia.
  - Jasmine jeszcze bardziej wypiękniałaś - powiedziała babcia a dziadek się z nią zgodził, po czym przytuliliśmy się to samo zrobił Usher - A kim jest ten młodzieniec ? - zapytała babcia z lekkim uśmiechem na twarzy
  - A to jest Justin mój chłopak - oznajmiłam
  - Dobry wieczór - przywitał się Jus
  - Witaj - powiedziała babcia i przytuliła go a dziadek uścisnął z nim dłoń
Mój chłopak złapał mnie za rękę i przeszliśmy do salony gdzie natychmiastowo wyrwałam się z jego uścisku.
  - Ciocia Meg, wujek - pisnęłam - Jak ja się za wami stęskniłam - przytuliłam oboje co odwzajemnili
  - My za tobą też - uśmiechnęła się
  - To jest mój chłopak Justin - pokazałam na niego
  - Dobry wieczór państwu - ach ta jego grzeczność
  - Jakiemu państwu - zaśmiała się ciocia - mów nam Meg i Rob
  - Dobrze - pokiwał głową
  - A więc to jednak ty byłaś na tym zdjęciu - zaśmiała się ciocia
Do domu z bagażami ponownie wszedł Raymond  i zaczął witać się. Rozsiedli się tak że został wolny tylko jeden fotel wiec mój ukochani wziął mnie na kolana. Po chwili usłyszeliśmy jak ktoś schodzi po schodach. Wiedział doskonale kto to więc poniosłam się z kolan szatyna i stanęłam na wprost Amber. W pokoju momentalnie zrobiło się cicho i wszyscy parzyli na nas dwie. Doskonale wiedzieli  jak się nienawidzimy i wiedzieli do czego może dojść.
  - Boże już tu jesteś - zaczęła swoim słodkim głosikiem
  - Taaa też się cieszę - odpowiedziałam sarkastycznie i zlustrowałam ją wzrokiem
  - Co się tak gapisz ? - zauważyła że przyglądam się jej twarzy
  - Nie no wiesz tak patrzę na ciebie i... fajna tapeta pożyczysz mi do pokoju chyba starczy na cały prawda ? - uśmiechnęłam się do niej
  - Haha idiotyczne, wiesz że jetem lepsza od ciebie - zmarszczyła lekko czoło
  - Nie marszcz się tak bo ci tynk odpadnie i ty lepsza ode mnie hahahah niezły żart - oznajmiłam jej przyjemnym głosem
  - Pff... - już chciała coś powiedzieć ale zobaczyła Biebera który wstał z fotela
Podbiegła do niego i zaczęła piszczeć, nawijać, trzepotać rzęsami,  bawić się włosami robić z siebie słodką idiotkę. No myślałam że ją rozszarpię. Moje myśli przerwała babcia.
  - Teraz sobie przypomniałam, że nie wiedzieliśmy iż będzie jeszcze jedna osoba i nie ma wolnego pokoju więc ktoś musi spać razem - powiedziała babcia na co Amber zaczęła
  - Justinku, kochanie możesz spać ze mną - brązowooki patrzył się na nią jak na idiotkę chociaż nie dziwię się mu.
Zaraz ją zabiję. Podeszłam do nich i stanęłam przed JB.
  - Ty lala, to jest mój chłopak i ze mną będzie spał dla twojej wiadomości więc możesz już wrócić do jebania się po kątach - powiedziałam na co Biebs objął mnie w tali i pocałował w szyję.
Amber tupnęła nogą i obrażona poszła do swojego pokoju.
Babcia zaproponowała żebyśmy poszli już spać i tak też zrobiliśmy.

_____________________________________________________________________________
Dobra nie wiem podoba się wam ? :D
Mam nadzieję bo poświęciłam temu rozdziałowi aż 3 godziny xD
Dalej będę miła i zostanę przy 20 xD
20 KOMENTARZY = NN ! <3

czwartek, 19 lipca 2012

ROZDZIAŁ 25 "Bo pochopnie osądziłam kogoś "

W nocy obudził mnie głośne uderzenie, jakby coś upadało na podłogę. Usiadłam, chciałam obudzić Biebera żeby poszedł zobaczyć co to ale wyglądał tak słodko że nie potrafiłam tego zrobić. Postanowiłam, że sama to sprawdzę. Podniosłam się z wygodnego i cieplutkiego łóżka i zrobiło mi się zimno, zatrzęsłam się, bo byłam, w krótkich spodenkach i bokserce.  Spojrzałam w stronę okna, buło uchylone. Pewnie Justin otworzył -  pomyślałam. Na krześle wisiała jego bluza więc ją sobie pożyczyłam.Zeszłam na dół i zobaczyłam mojego wujka kuśtykającego do kanapy w salonie. Podbiegłam do niego i pomogłam dojść.
  - Co się stało ? - zastanawiało mnie to
  - Nic, szedłem po ciemku i się przewróciłem - zaśmiał się
  - Nic ci nie jest ? - przejęłam się
  - Nie, a ty czemu nie śpisz ? - zapytał zdziwiony
  - Obudził mnie jakiś huk więc przyszłam to sprawdzić - uśmiechnęłam się
  - To możesz iść już spać - odwzajemnił gest
  - Spałam cały dzień, nie zasnę - zrobiłam kwaśną minę
  - To nie wiem, a co będziesz robić przez całą noc jest dopiero po 1
  - Nie mam pojęcia, wszyscy śpią a ja nie mam co robić, może wejdę... czekaj zupełnie zapomniałam - pisnęłam bo przypomniało mi się moje ukochane miejsce w tym domu
  - O czym ? I nie krzycz obudzisz Justina - skarcił mnie
  - Klucze do tunelu i mojej komnaty są  tam gdzie zawsze - podeszłam do kanapy.
Nie odpowiedział tylko pokiwał twierdząco głową. Rozsunęłam lekko kanapę i z z pod pościeli wyjęłam klucze.
  - Chcesz tam teraz iść ? - zdziwił się lekko
  - Tak, wiesz muszę coś zrobić - przypomniała mi się kartka
  - Co ? - zaciekawił się
  - Zniszczyć coś z przed dwóch lat - chciałam już iść ale mnie zatrzymał
  - Mogę iść z tobą bo nie chce mi się spać ? - poprosił
  - Jasne - uśmiechnęłam się i ruszyłam w odpowiednim kierunku
Zeszliśmy do piwnicy, podeszłam do drzwi które prowadziły do podziemnego tunelu. Otworzyłam je i ruszyliśmy przed siebie. Doszliśmy do kolejnych drzwi które były wejściem do mojej "Komaty Wspomnień" nikt oprócz Usher'a o niej nie wiedział. Wujek wybudował takie coś dla nie bo wiedział jak lubię wspominać. Nikt nie miał prawa do niej wchodzić bez mojego pozwolenia. Wsadziłam klucz do zamka i przekręciłam a potem delikatnie pociągnęłam za klamkę i uchyliłam drzwi. Weszliśmy do środka i moim oczom ukazało się to wszystko. Moje stare zdjęcia, rysunki, pare książek, pamiętniki które pisałam aż skończyłam 14 lat, dyplomy, nagrody, świadectwa, nuty, kartki z własnymi tekstami piosenek, gitara, sterta kartek z różnymi moimi zapiskami i wiele innych rzeczy z pare rzeczy z przeszłości. Podeszłam do porozwalanej sterty kartek i zaczęłam grzebać aż znajdę to co szukam a Usher oglądał moje zdjęcia, dyplomy.
  - Znalazłam ! - krzyknęłam
  - Co ? - podszedł do mnie
  - Ohh no masz, czytaj - i zaczął czytać na głos

   Justin Bieber
Boże mam dość tego człowieka ! Jego nazwisko mnie prześladuje! Ciągle słyszę tylko Bieber to, Bieber tamto, jaki on jest słodki, jak cudnie śpiewa, on nas kocha. Ja pierdole masakra. Nawet moja Sam się od tego uzależniła bez przerwy o nim gada mam dość ! Czasem mi się wydaje tylko ja widzę tą jego prawdziwą stronę ? Kolejna zadufana i zakochana w sobie gwiazdka której zależy jedynie na kasie i rozgłosie, udająca że liczą się tez dla niej inni. Żałosne, naprawdę żałosne. Jest młody więc sodówka uderza mu do głowy. Ma 16 lat a wygląda na 10 i piszczy jak dziewczynka. Ale haha to jest przecież na pokaz. Kochają się w nim dziewczynki od 5 roku życia, niekiedy zdarza się starsza ale głównie młode. Jego fanki zachowują się jak psychiczne. Nawet moja najlepsza przyjaciółka ześwirowała i niekiedy ma ochotę ją zabić. Co za świat ! 

  - WoW - skwitował gdy skończył - Po co tego szukałaś ?
  - Bo pochopnie osądziłam kogoś - wzięłam od niego kartkę i podarłam na kilka części a potem wyrzuciłam do kubła stojącego koło szafy z książkami.
  - Aha po to tego szukałaś - oznajmił
  - Tak, mam jeszcze drugie ale nie mam pojęcia gdzie - zaśmiałam się na koniec, on również
  - Dobra się napić, przynieść ci coś - zapytał wychodząc
  - Nie trzeba, zaraz przyjdę - uśmiechnęłam się
Poszedł. Wzięłam z półki album i  usiadłam na parapecie. Zapaliłam lampkę która stała na szafce obok i zaczęłam oglądać zdjęcia z przed lat, jak cała nasza rodzina była w komplecie. Ja, mama, tata - szczęśliwe czasy. Uroniłam kilka łez. Odłożyłam przedmiot na miejsce, zgasiłam lampkę i chciałam już wyjść ale obróciłam się do tego wszystkiego i stojąc w drzwiach powiedziałam.
  - Cóż trzeba żyć dalej, może będzie lepiej - popatrzyłam na wszystkie te rzeczy i uroniłam łzę ale szybko ja otarłam.
Wróciłam, weszłam do kuchni i spotkałam tam Ush'a.
  - Wiesz co, napiję cię herbaty i idę spać - uśmiechnęłam się
  - Dobra to czekaj zaraz ci zrobię - odpowiedział
  - Po co ? - zaśmiałam się i zabrałam wujkowi kubek z herbata którą trzymał w ręce, po czym wzięłam 2 duże łyki i oddałam mu kubek
  - Ej... - jękną i zaśmiał się
  - Dziękuję - poszłam do pokoju.
Justin dalej spał, położyłam się obok niego a on natychmiast obrócił się i przytulił do mojego brzucha.
  - Kochanie gdzie byłaś ? - zapytał zaspany
  - Jak ci powiem będę musiała cię zabić - zaśmiałam się
Biebs udał obrażonego, puścił mnie i położył się zakładając ręce za głowę i patrząc w sufit zrobił złą minę. Popatrzyłam na niego. Boże Bóg Seksu - pomyślałam. Zaraz nie wytrzymam. Usiadłam na nim okrakiem i rękami gładziłam jego nagi tors, zaczęłam go całować zaczynając przy końcu jego bokserek sunąc coraz wyżej. Bieberowi się to podobało i było to bardzo widoczne. Doszłam do jego ust i namiętnie go pocałowałam. Wsunął swój język delikatnie do moich i zaczął nim gładzić moje podniebienie...

_____________________________________________________________________________
Lololololololololo bam xD
Mamy następny :D Czy wy wiecie jak ja was bardzo
kocham za to że go czytacie i komentujecie ? ♥ 
Przyznam się że ledwo napisałam tego hejta na Justina
bo nie potrafiłam i się popłakałam -_-
To zostaję przy 20 *__*
20 KOMENTARZY = NN ! XD

środa, 18 lipca 2012

ROZDZIAŁ 24 "Zakręt... Hamowanie... Pisk opon..."

  - Justin kocham cię - powiedziałam przez łzy a on zerwał się z podłogi kładąc róże na stoliku obok łóżka i mocno mnie przytulił
  - Ja też cię kocham - pocałował mnie i położył obok na łóżku a Sam dalej stała jak wryta
  - Sam żyjesz ? - zapytałam śmiejąc się cicho a ona podleciała do nas i usiadła na krzesełku obok łóżka
  - No to opowiadajcie, długo jesteście razem, jak się poznaliście, jaki i kiedy był wasz pierwszy pocałunek i kiedy wy... - zaczęła nawijać, przerwałam jej bo wiedziałam o chce zapytać 
  - Wiesz co już mi lepiej, więc Sam możesz wrócić do jarana się Justinem, tak jak to było zanim przyszedł - uśmiechnęłam się do niej - przynajmniej będzie trochę spokoju - szepnęłam sobie pod nosem
  - Ale jesteś tego pewna ? - zapytała moja czerwonowłosa przyjaciółka
  - Tak - odpowiedziałam bez zastanowienia
  - Na sto procent ? - zapytała podejrzliwym tonem
  - Tak - skwitowałam
  - Sama tego chciałaś - wzruszyła rękami i po chwili zaczęła skakać po pokoju i krzyczeć - Boże moja siostra miała dziecko z Justinem Bieberem bo on nie upilnował swojej Condy... Boże moja siostra miała dziecko z Justinem Bieberem bo on nie... - czekajcie co ona się drze, o kurwa
  - Sam ! - krzyknęłam - Zamknij się - zarumieniłam się
  - No co tym się jarałam zanim tu przyszedł a po za tym sama chciałaś - wystawiła mi język
Justin się zaśmiał, spojrzałam na niego i też był zawstydzony. No fakt który chłopak by nie był gdyby ktoś o jego no tym no wiecie czym krzyczał takie coś i to tak że go pewnie słyszał to cały szpital.
  - Czy ty wiesz że jesteś najbardziej popierdoloną osobą na tym świecie jaką znam ? - zapytałam sarkastycznie
  - Wiem ale za to mnie kochasz - uśmiechnęła się
  - Ja pierdole - złapałam się za głowę
  - No wiesz kochanie nie wiem czy w twoim stanie to dobry pomysł ale skoro chcesz się pierdolić to może chodźmy w bardziej ustronne miejsce - zaśmiał się Justin na co walnęłam go w ramie
  - Haha bardzo  śmieszne - wdałam obrażoną
  - Oj nie złość się - pocałował mnie, chciałam być twarda i nie oddać pocałunku ale nie potrafiłam
  - Ohoho czuję sex... Wychodzę ! - krzyknęła Greysons
  - Sam ! - krzykneliśmy równocześnie
  - Dobra idę zapytać Ushera czy wie za ile wychodzisz - jak oznajmiła tak zrobiła
Leżeliśmy tak z Biebsem rozmawiając o wszystkim, co chwile mówiąc sobie jak bardzo się kochamy ( moje kochane zboczeńce chodzi o kochanie kochanie a nie kochanie ruchanie xD przepraszam musiałam :D ) no i nie obeszło się też bez pocałunków. Naszą sielankę przerwał nie kto inny jak moja przyjaciółka.
  - Wiesz że jeżeli twój stan się nie zmieni to za 2 dni wychodzisz - pisnęła podekscytowana
  - Super - uśmiechnęłam się
I tak zleciały mi te 2 dni. Cały czas był przy mnie Justin i Sam która wgapiała się w niego jak obrazek. No fakt jest jego fanką ale żeby aż tak.. No cóż.
  - Nareszcie w domu - szepnęłam do siebie przekraczając próg  domu
  - Jas za 2 dni pogrzeb twojej mamy wszystko jest załatwione tak jak chciałaś lecimy jutro - usłyszałam od Usher'a
  - Dobrze, ja teraz idę się przespać - ziewnęłam
Byłam zmęczona, ale nie wiem czym. Weszłam do swojego pokoju, ale było w nim bardzo zimno ponieważ okno było otwarte a na dworze nie było dziś zbyt ciepło. Zamknęłam okno i zatrzęsłam się. Postanowiłam że pójdę do Justina. Nie było go w domu bo miał jakiś koncert i wróci po 20. Otworzyłam drzwi od jego pokoju i weszłam. Było w nim tak ciepło i przytulnie. Wskoczyłam do jego łóżka, i nakryłam się przesiąkniętą zapachem Justina, kołdrą aż po same uszy. Leżałam tak napawając się cudnym zapachem aż zasnęłam. Śnił mi się wypadek. Wtedy gdy zginął tato.

- Jak ci się podobało u dziadków ? - zapytał tato cały czas patrząc na drogę 
- Było naprawdę fajnie dziękuję że ty i mama się zgodziliście - uśmiechnęłam się 
- Ale pamiętaj musisz nadrobić ten tydzień w szkole który cie nie było
- Dobrze tatusiu, pamiętam - poklepałam ojca po ramieniu 
-Tato a słuchaj cz w... boże uważaj ! krzyknęłam 
I wtedy wszystko zaczęło dziać się szybciej. Zakręt... Hamowanie... Pisk opon... Moje krzyki... Poślizg. Aż nagle samochód gdzieś wjechał. Poszukałam latarki. Oświetliłam miejsce, okazało się że samochód jest w wodzie. Obydwoje zaczeliśmy szarpać za klamki. Na marne. Usłyszeliśmy czyjeś krzyki z za samochodu. Zaczęłam się modlić aby zadzwonił po kogo trzeba. Auto było terenowe więc całkowite nabranie wody trwało jakąś chwilę. Stało się, miejsce w którym się znajdowaliśmy było przepełnione wodą. Zaczęło mi brakować powietrza. Ostatnie co pamiętam to głośny huk i że ktoś próbuje odpiąć moje pasy. Obudziłam się z szpitalu podłączona do jakiejś aparatury a obok siedziała zapłakana mama. Wnet przypomniałam sobie  tacie. 
- Mamo co z tatą ? - wyszeptałam a mama spojrzała na mnie smutno i dalej płakała 
- Przykro mi kochanie tato zginął na miejscu - schowała twarz w dłoniach i jeszcze bardziej się rozpłakała 
- Co jak to zginął... nie to nie możliwe on żyje.. on żyje a to jest jakiś chory żart... błagam powiedzcie że to żart  - zaczęłam płakać a mama pokiwała przecząco głową - Nieee -prawie krzyknęłam i rozpłakałam się na dobre 

Zerwałam się z łóżka, dotknęłam swoich policzków były mokre od łez. Wstałam zapaliłam światło i spojrzałam w lustro. Wyglądałam okropnie, czerwone podkrążone oczy, włosy żyjące swoim życiem. masakra. Popatrzyłam na zegarek 19:17. Zgasiłam światło i i wyszłam z pokoju nie zamykając drzwi. Powoli zeszłam na dół i weszłam do kuchni. Nalałam sobie wody i od razu ja wypiłam po czym znów napełniłam szklankę. Wychodząc z kuchni zobaczył mnie Ush
  - Dziecko co ci się stało miałaś spać - powiedział zdziwiony moim wyglądem
  - I spałam, śnił mi się wypadek - odparłam i wróciłam do pokoju 
Szklankę z wodą postawiłam na szafce nocnej i wróciłam do łóżka szczelnie okrywając się kołdrą. Leżałam wpatrzona w okno za którym padał deszcz i wsłuchiwałam się w jego rytm aż znów zasnęłam. Tym razem ie śniło mi się nic a przynajmniej tego nie pamiętam, Obudziło mnie głaskanie po  policzku i ciepłe pocałunki na ramieniu. 
  - Justin - szepnęłam nie otwierając oczu  i obróciłam się w jego stronę
  - Tak kochanie - wymruczał i rozłożył rękę na moja poduszkę abym się przytuliła tak też zrobiłam 
  - Shawty dlaczego poduszka jest mokra ? Płakałaś ? Coś się stało ? -wypytywał zmartwiony 
  - Płakałam przez sen bo śnił mi się wypadek - mocno się w niego wtuliłam 
   - Już dobrze, śpij dalej - pocałował mnie w głowę

_____________________________________________________________________________
Tadaam macie 24 XD To co podoba się czy nie ? 
Dziękuję za te wszystkie komentarze <3 
No nie będę wredna i opuszczę 5  :D 
20 KOMENTARZT = NN XD

wtorek, 17 lipca 2012

ROZDZIAŁ 23 "Czekaj to był Justin Bieber"

  - Jasmine to nie tak, to nie jest zdjęcie z... - przerwałam mu
  - Wyjdź - szepnęłam 
  - Jasmine daj mi wytłumaczyć
  - Wyjdź - odparłam stanowczo
  - Jas... - znów nie dałam mu skończyć
  - Wyjdź bo zacznę krzyczeć -  powiedziałam głośno
Ze smutną miną opuścił pomieszczenie w którym się znajdowaliśmy. Nie wytrzymałam zaczęłam płakać.

                                  ( Oczami Justina )
Zrobiłem to o co prosiła. Ale to zdjęcie nie jest prawdą, to nie jest zdjęcie z tej nocy. Ta szmata Selena wszystko wymyśliła, zapłaci mi za to.
  - Co się dzieje - zapytał Ush kiedy stanąłem koło niego 
  - Ona myśli że dziś w nocy spałem z Gomez - odpowiedziałem a moje oczy zaszkliły się 
  - Ale przecież to nie możliwe całą noc siedziałeś ze mną przed telewizorem. Czemu ona tak myśli ? - zapytał zdziwiony 
 - Kiedyś jak Jas z Kennym pojechali na zakupy przyszła do nas ona, upiła mnie i zaciągnęła do łóżka, wtedy zrobiła te zdjęcia
  - To powiedz to... - urwał - Saam - krzyknął
  - Usher - usłyszałem dziewczęcy krzyk
Czerwono włosa postać przytuliła Ushera.
  - Sam co ty t robisz, przecież z tego co wiem wy się pokłóciłyście - Raymond był lekko zdziwiony
  - Wtedy jak mi powiedziałeś że moje kochanie jest w szpitalu, coś we mnie pękło, usiadłam tam gdzie stałam i zaczęłam płakać. Pewnie ci powiedziała co zrobiłam, tak postąpiłam bardzo źle ale musiałam tu przy niej być. Chciałam to naprawić ale gdy się dowiedziałam, że wyjechała i to może na zawsze, chciałam zadzwonić ale przypomniałam sobie że zmieniła numer.Może ona o mnie zapomniała ale ja nie - wygłosiła nie brzydka nieznajoma i popatrzyła na mnie z błyskiem w oku, fanka- pomyślałem 
  - Raczej nie zapomniała o tobie, chyba nie potrafiła by. Idź do niej, wydaje mi się że ci wybaczy i potrzebuje cię teraz
Zdziwiło mnie to w jaki sposób mówiła o Jas. "Moje Kochanie " czyżby ona i Villegas to lesbijki. Przecież to nie możliwe. Musze zapytać o to Ushera. Dziewczyna weszła do sali w której leżała moja ukochana.
  - Usher co to za dziewczyna ?
  - To Sam, najlepsza przyjaciółka Jasmine, ale się pokłóciły, założę się że pomyślałeś o tym że Sam to lesbijka -  kamień spadł mi z serca ale czekajcie skąd on wiedział że pomyślałem że to lesbijka
  - Aha, ale skąd ty... - przerwano mi
  - Też tak pomyślałem gdy ją poznałem - zaśmiał się - Ale one są dla siebie jak siostry - uśmiechnął się
  - A wiesz czemu się pokłóciły ? - bardzo chciałem to wiedzieć, musiałem zapytać
  - Greysons przespała się z jej chłopakiem z tego co mi mówiła - mówił spokojnie

                               ( Oczami Jasmine )
Ktoś wszedł do mojej sali, dalej płakałam. Obróciłam się w stronę drzwi i ujrzałam Sam.
  - Sam co ty tu robisz - szepnęłam, dziwne cała złość na nią mi przeszła
  - Przepraszam, naprawdę przepraszam wybacz mi wtedy upiłam się i on zaciągnął mnie do łóżka, błagam wybacz - poprosiła
  - Wybaczam ci to, potrzebuję cię i dalej kocham jak siostrę - powiedziałam przez łzy
  - Dziękuję - przytuliła mnie - Czemu płaczesz i czemu chciałaś to zrobić - zapytała ocierając moje łzy, jak mi jej brakowało
  - Nie chcę o tym mówić to za bardzo boli, nie jestem na to gotowa i możliwe że nigdy ci tego nie powiem, musisz mnie zrozumieć. Wiesz o mojej mamie i tyle ci powinno wystarczyć - nie chciałam jej mówić o Justinie
  - Dobrze nie naciskam - uśmiechnęła się
  - Dziękuję, tęskniłam za tobą - powiedziałam jej i pokazałam gestem że chcę się przytulić
  - Ja za tobą też - uśmiechnęła się i przytuliła mnie - Kiedy stąd wychodzisz ? - zapytała kiedy oderwałyśmy się od siebie
  - Za jakiś tydzień, 2 dni przed pogrzebem a ty na długo zostajesz ?
  - Ahhh no tak zapomniałam mój tato dostał tu prace i się przeprowadziliśmy - bardzo się ucieszyłam bo będę miała przyjaciółkę obok
  - To super a skąd wiesz że jestem w szpitalu ? - to mnie zaczęło zastanawiać
  - Jak zginęła twoja matka zaczęłam się zastanawiać jak się trzymasz więc znalazłam nr. do Usher'a ten co kiedyś mi dał i zadzwoniłam, zaczęłam pytać i powiedział że jesteś w szpitalu po próbie samobójczej i to dwa razy więc musiałam przyjść - tłumaczyła
  - Aha - błagam niech nie pyta czemu zrobiła to drugi raz
  - Ale  czemu chciałaś to zrobić drugi raz ? - nie no musiała zapytać
  - Po pierwsze dowiedziałam się, że porobiłam a po drugie... nie no nie mogę zrozum -schowałam twarz w dłoniach
  - Aaaa.. czekaj czekaj jak to poroniłaś ty... ty... ty... - zaczęła się jąkać - Byłaś w ciąży z kim ? Z tym co był przed  salą ? Czekaj to był Justin Bieber - zaczęła piszczeć bo była jego fanką a ja tylko pokiwałam głową i zaczęłam płakać
  - Nie płacz, zrobicie sobie drugie dziecko chyba że to było nieplanowanie - powiedziała Sam a ja bardziej zaczęłam płakać a ona znów piszczeć. - Boże moja siostra była w ciąży z Justinem Bieberem bo on nie upilnował swojej Condy - krzyczała
 Boże rozryczałam się na dobre, ona nigdy nie potrafiła zachowywać się odpowiednio do sytuacji ale żeby aż tak. Ja kurwa poroniłam a Bieber mnie zdradził - no fakt o tym nie wie ale wie że porobiłam i cieszy się, cieszy że to Justin Bieber to już przesada. Co za kobieta, ona jest psychiczna. Od zawsze była jego fanką w czym nigdy się nie zgadzałyśmy no ale ludzie ja cierpię. Mój płacz u jej krzyki przerwał ktoś kto wbiegł do sali z twarzą zasłoniętą bukietem czerwonych róż. Klęknął przed moim łóżkiem i odsłonił twarz. O wilku mowa powiedziałam i otarłam spływające mi po policzkach łzy. Chciałam go wygonić ale nie zdążyłam.
  - Jasmine przepraszam, Selena to wszystko zmyśliła to nie jest zdjęcie z tej nocy, wtedy jak pojechałaś z Kennym na zakupy i ona mnie upiła i zaciągnęła do łóżka zrobiła te zdjęcia. Tą noc całą przesiedziałem z Usherem przed telewizorem na oglądaniu jakiś badziewnych filmów bo nie mogliśmy spać, martwiliśmy się o ciebie. Jeżeli mi nie wierzysz zapytaj wujka może potwierdzić. Przysięgam, że to prawda nie złamałem obietnicy. Kocham cię nad życie, jesteś całym moim  światem nie wytrzymam minuty dłużej bez ciebie. -  mówiąc to z jego oczu popłynęła samotna łza, a Sam patrzyła na niego z wyszczerzonymi oczami
  - Justin...

_________________________________________________________________________
No i jest :D Przepraszam że wczoraj nie dodalam jak zebraliście te 20 komentarzy ale nie miałam weny i a byle gówna nie chciałam dać wam czytać.
A tak w ogóle to wy wiecie co zrobiliście ? W około pół godziny zebraliście te 20 komentarzy nigdy bym się nie spodziewała że na moim blogu pokaże się tyle komentarzy w tak krótkim czasie i że tyle osób będzie go czytać.  Jesteście niesamowici KOCHAM WAS ! DZIĘKUJĘ <3 
No to podwyższę wam stawkę o 5 xD
25 KOMENTARZY = NN XD

poniedziałek, 16 lipca 2012

ROZDZIAŁ 22 "Ty złamałeś ją pierwszy"

Obudziłam się rano wtulona w Justina, on już nie spał.
  - Długo nie śpisz - szepnęłam
  - Nie spałem całą noc - odpowiedział ziewając
  - Justin idź do domu, jesteś zmęczony, prześpij się, odpocznij i przyjdź jutro - pogłaskałam go lekko po policzku i nadgarstek mnie zabolał ale nie dałam tego po sobie poznać
  - Dobrze, przyjdę jutro po południu - powiedział i pocałował mnie w usta
  - To pa - powiedziałam mu gdy wychodził
Minęło zaledwie pół godziny a przyszedł wujek. Przyniósł mi wiele rzeczy np. mój ukochany notes do bazgrania i piórnik, jak i owoce, telefon i jeszcze pare drobiazgów. Posiedział pół godziny i poszedł do domu mówiąc że musi pozałatwiać kilka spraw. Było mi to na rękę. Wzięłam do ręki ołówek, otworzyłam swój notes na czystej karce i zaczęłam  coś bazgrolić. Zarysowałam z 5 stron ale cóż nie nudziłam się. Rysowanie wyczerpało mnie chciałam położyć się spać gdy rozpętała się burza. Przez okno widziałam jak co jakiś czas pioruny rozjaśniają niebo a po chwili do moich uszu dostaje się odgłos głośnego grzmotu. Przeraziłam się. Nie mogłam spać przez te huki. Nakryłam głowę poduszką ale nic nie dało dalej się bałam. Położyłam się z powrotem na poduszce i wtedy dostrzegłam, że na krzesełku leży bluza Justina. Sięgnęłam po nią i mocno przytuliłam. Pachniała w stu procentach nie mogłam spać. Zaczął mnie boleć jeden nadgarstek, ten sam podczas gdy dotykałam twarzy Jusa. Burza przeszła ale ja mimo to nie spałam, nie wiem czemu, nie mogłam, przypomniało mi się to wszystko. "Śmierć ojca, śmierć, matki dwukrotna próba gwałtu, poronienie - czy może być jeszcze gorzej? " - pomyślałam. Usłyszałam, że mój telefon wydał z siebie dźwięk przychodzącego sms-a. Chwyciłam go do ręki. 2:17 - kto by pisał o tej porze ? Nieznany numer...Otworzyłam go i zaczęłam czytać.
  "No nasza biedna Jasmine w szpitalu... Smutne naprawdę... Ale widać Justin za bardzo nie rozpacza. Świetnie się ze mną bawi. Chociaż sama zobacz na zdjęciu"
Do tego było załączone zdjęcie. Otworzyłam je i zamarłam. Do oczu podeszły mi łzy.
-"A jednak może być jeszcze gorzej" - szepnęłam sama do siebie 
Na zdjęciu była całująca się z Justinem Selena Na dodatek on nie miał koszulki a ona była w staniku. Co było niżej nie wiem bo zdjęcie się ucinało. A mówił że mnie kocha, że jestem jego całym światem, kurwa mówił że już więcej mnie nie skrzywdzi. Najwidoczniej to dla niego za trudne. Zaczęłam płakać. W tej chwili znowu miałam ochotę umrzeć. Nie mam dla kogo żyć, wszyscy na których mi zależy mnie opuszczają. Przypomniałam sobie o tym że mam nożyczki w piórniku. Wyjęłam je. Powoli zdjęłam bandaże. Przyłożyłam nożyczki do miejsc w których były pozszywane poprzednie rany.
- Owszem łamię obietnicę, ale ty złamałeś ją pierwszy - szepnęłam do siebie
Mocno przejechałam bardzo ostrymi nożyczkami po ręce, syknęłam z bólu bo był ogromny. Szwy puściły a rany odświeżyły. Ogromny ból po chwili zaczął zanikać a ja robiłam się senna. Gdy nagle do sali wbiegli lekarze. Krzyknęłam w myślach "Nie, ja chcę umrzeć' Straciłam przytomność...
Ocknęłam się. Nie wiem ile byłam nie przytomna. Otworzyłam oczy a obok łóżka na 2 krzesłach siedzieli Usher i Justin. Gdy wypowiedziałam w myślach to imię i oczy zaszkliły się. Poczułam że moja ręka jest w czyimś uścisku. Jak myślałam był to Bieber. Wyszarpnęłam mu rękę tak aby nie sprawić sobie bólu, na marne. Ale byłam twarda, nie pokazałam mu że zabolało. Jego reakcja na to co zrobiłam zaskoczenie.
  - Czemu to zrobiłaś ? - odezwał się patrząc w moje oczy a ja po prostu odwróciłam głowę aby na niego nie patrzeć i nie wybuchnąć płaczem.
Ale i tak nie pomogło, przypomniało mi się to zdjęcie potem to w sypialni i nagle znów wszystko. Rozpłakałam się. Bieber wstał i mnie przytulił ale nie chciałam tego. W nocy zabawiał się z Selena a teraz co ? Przypomniałam mu się ?
  - Odsuń się ode mnie - powiedziałam stanowczym tonem co zaskoczyło i JB i Usher'a, ale odsunął się.
  - To ja was zostawię samych - odezwał się po chwili wujek
Wyszedł. Odwróciłam głowę od Jusa który siedział i patrzył na mnie z lekkim zdziwieniem.
  - Obiecałaś że już nigdy tego nie zrobisz... Złamałaś obietnicę - powiedział smutno
  - Ty złamałeś ją pierwszy - spojrzałam na niego
  - Co ? Jaką ? Kiedy ? - zaczął wypytywać jak głupi
  - Dobrze wiesz jaką - odpowiedziałam oschle, znów miałam ochotę się rozpłakać
  - No problem w tym że nic nie zrobiłem !
  - Tak obiecałeś że mnie już nigdy nie skrzywdzisz ! - krzyknęłam
  - Ale ja naprawdę nic nie zrobiłem - mówił spokojnie
  - Tak to parz a poniżej masz zdjęcie - pokazałam mu sms'a od Seleny
Patrzył ze zdziwieniem na wszystko co się tam znajdowało. Oddał mi telefon i zasmucił się.
  - Jasmine ty w to uwierzyłaś ? - zapytał lekko zdziwiony - To kolejny podstęp Seleny - powiedział jej imię z niesmakiem
  - Jak widać nie tylko gra skoro ma nawet dowody - po policzku spłynęła mi samotna łza
  - Jasmine to nie tak, to nie jest zdjęcie z...

____________________________________________________________________________
Proszę kolejny ! Podoba się ? xD
Uwaga postanowiłam was  po terroryzować hahah xD
Następny rozdział pojawi się jak będę miała 20 komentarzy xD
A ROZDZIAŁ DEDYKUJĘ KAŻDEMU KTO CZYTA MOJEGO BLOGA ! :D
KOCHAM WAS ! <3
Jeżeli ktoś jeszcze chce być informowany o NN to piszcie w komentarzu i podawajcie swoje TT :D
                  20 KOMENTARZY = NN !                          

niedziela, 15 lipca 2012

ROZDZIAŁ 21 " Nie potrafię żyć bez ciebie "

                                              (Oczami Justina)
Usłyszałem jakieś krzyki z dołu więc szybko zbiegłem na dół i w salonie ujrzałem płaczącą i wrzeszczącą Jasmine. Chciała biedź do pokoju ale wpadła na mnie i zaczęła krzyczeć i bić mnie po twarzy,i klatce piersiowej. Nie wiele rozumiałem z tego co wypadało szybko z jej ust.Gdy przestała pobiegła do kuchni była w niej chwilę i wybiegła w kierunku swojego pokoju. Ja również udałem się do swojego. Usiadłem na łóżku i po prostu zacząłem płakać. 
- Boże co ja jej zrobiłem. Znowu. Po jaka cholerę ja piłem - krzyczałem w duszy Wstałem i dalej płacząc zacząłem rozwalać wszystko co miałem pod ręką, pozwalałem wszystkie rzeczy z biurka, stłukłem doniczkę która stała na parapecie.
  - Kurwa jaka ze mnie świnia, jak mogłem zrobić coś takiego drugi raz najważniejszej osobie w moim życiu - osunąłem się po ścianie i jeszcze bardziej rozpłakałem
Tak płakałem i co z tego ma  gdzieś co pomyśleli by o tym inni właśnie straciłem cały swój świat. Muszę to naprawić ! Wstałem otarłem łzy i poszedłem do łazienki. Ochlapałem twarz zimna wodą i postanowiłem pójść pogadać z Jas o ile będzie chciała mnie słuchać. Otworzyłem drzwi do jej pokoju. O Boże. Mój cały świat leżał na łóżku wykrwawiając się !
  - Boże Usher dzwoń po pogotowie - krzyknąłem najgłośniej jak umiałem i podbiegłem do niej
Popatrzyłem na jej bladą twarz. Na szafce stał pojemniczek z tabletkami nasennymi a na łóżku obok jej ręki leżała żyletka.
  - Jasmine nie rób mi tego obudź się - krzyknąłem a do pokoju wbiegł Usher
  - Boże święty Jasmine coś ty narobiła - krzyczał
  - Wezwij pogotowie - tak tez zrobił
  - Jas błagam, przepraszam za wszystko, przepraszam cię, kocham cie najbardziej na świecie jesteś dla mnie wszystkim całym moim światem błagam nie umieraj - mówiłem do niej przez płać
Po chwili była na miejscu karetka, zabrała ją do szpitala ale nie pozwoliła nam jechać z nimi więc Ush pobiegł po kluczyki i pojechaliśmy do szpitala do którego zabrali dziewczynę. Dojechaliśmy na miejsce w 10 minut.
  - Przepraszam bardzo przed chwila przywieźli tu dziewczynę która... - pielęgniarka nie dała mu skończyć
  - Wiem o kogo chodzi, proszę iść pod salę 126 zaraz zostanie tam przewieziona
Tak tez zrobiliśmy, Raymond siedział załamany a j najzwyczajniej w świecie płakałem. Nie wyobrażałem sobie życia bez niej ona musi przeżyć. Dochodziła już 6 rano. W końcu Jas została przewieziona do sali o której nam powiedziano. Z sali wyszedł lekarz. Natychmiast oboje zerwaliśmy się z krzeseł i  podeszliśmy do niego.
  - Co z nią ? - zapytaliśmy równocześnie
  - Z trudem nam się udało ale odratowaliśmy ją, połknęła dużą ilość tabletek nasennych. Bardzo mi przykro ale... - urwał
  - Ale co - powiedziałem szybko
  - Ale niestety poroniła - zamurowało mnie
  - Że co ? - wydusił z siebie Ush
  -  Przykro mi - powiedział i odszedł
Chwila przecież spaliśmy ze sobą 3 dni temu. Wykrycie ciąży w takim czasie jest chyba niemożliwe. Pobiegłem w stronę odchodzącego lekarza.
  - Chwila jak to poroniła ? - zapytałem
  - Tak, ale ledwo to wykryliśmy do zapłodnienia doszło najpóźniej 4 dni temu - oznajmił lekarz i odszedł
- To było moje dziecko - szepnąłem do siebie
Wróciłem do Raymonda który siedział na krześle przed salą. Odwrócił głowe w moją stronę gdy usiadłem.
  - Justin czy to.. czy to było twoje dziecko - zapytał, nie odpowiedziałem tylko kiwnąłem głową że tak i znów się popłakałem.
Z sali wyszła pielęgniarka, zerwałem się i podszedłem do niej.
  - Można do niej wejść - zapytałem ocierają łzy
  - Tak - oznajmiła i odeszła
Natychmiast wszedłem do sali i usiadłem obok jej łóżka. Była taka blada, jej usta pełne i malinowe proszące aby je całować były po prostu sine. Oczy podpuchnięte. Wyglądała jak nie ona. Miała zabandażowane nadgarstki. Złożyłem na jej policzku lekki pocałunek po czym jak najdelikatniej potrafiłem chwyciłem jej dłoń. Siedziałem tak i wpatrywałem się w nią tak godzinami. Ush pojechał do domu się odświeżyć a ja dale patrzyłam na nią i modliłem się do boga aby się obudził do czasu aż poczułem iż jej palec drgnął.  
  - Błagam kochanie, obudź się. Przepraszam za to i za wszystko za to jak bardzo cię skrzywdziłem. Wiem jestem totalnym dupkiem że tak postąpiłem, straciłem cały mój świat, nie potrafię żyć bez ciebie, jesteś moim tlenem nie oddycham bez ciebie. Jeżeli coś by ci się stało nigdy bym sobie tego nie wybaczył. Kocham cię najbardziej na świecie. Już nigdy w życiu nie tknę alkoholu, nie skrzywdzę cię ale błagam cię obudź się abym mógł ci to wszystko powiedzieć. Nie wiem czy mi wybaczysz ale będę walczył - powiedziałem i uniosłem głowę do góry
Jasmine patrzyła na mnie a po jej policzku spływały łzy.
  - Boże obudziłaś się - krzyknąłem
  - Wybaczam ci, ale ostatni raz rozumiesz ostatni, to twoja ostatnia szansa, mimo że cię kocham nie będę z osoba która ciągle mnie rani - powiedziała
  - Przysięgam że tej szansy nie zmarnuję - musnąłem lekko jej usta
  - Kocham cię Justin - nie kolejna łza spłynęła po je policzku
  - Ja ciebie też, i chyba powinnaś o czymś wiedzieć - musiałem jej powiedzieć o dziecku
  - Błagam tylko nie mów że coś złego bo już 3 rzeczy nie zniosę - popłakała się, usiadłem na łóżku koło niej i przytuliłem
  - Niestety tak ale czekaj jak to 3 ?
  - No bo moja matka zginęła w wypadku samochodowym - powiedziała i wybuchła płaczem 
  - Przykro mi - wtuliłem ja w siebie - Może poczekam z tym trochę - oznajmiłem
  - Nie chcę to wiedzieć teraz - odsunęła się lekk ode mnie
  - Na pewno
  - Tak
  - No więc pamiętasz jak my... jak się kochaliśmy ? - kiwnęła głową nie pewnie - no to zapomniałem o zabezpieczeniach i zaszłaś w ciążę... i poroniłaś - gdy to usłyszała znów zaczęła płakać a ja ją przytuliłem i uspokajałem
  -Justin ja wież że ty... że ty pewnie nie chciał byś tego dziecka ale  ja... - nie dałem je skończyć
  - Chciał bym go rozumiesz kochanie chciał bym nigdy nie myśl inaczej - położyliśmy się ona nadal płakała wtulona w moje ramiona
  - Zabiłam nasze dziecko - szepnęła
  - Shhh... To nie twoja wina - pogłaskałem ja po głowie
  - Ależ moja i tylko moja
  - Posłuchaj Jerry jest gotowy i jak będziesz chciała to zrobimy sobie całą gromadkę dzieci  - pogłaskałem ją po plecach
  - Jesteś cudowny - szepnęła w moje ramie
  - Ale obiecaj mi jedno dobrze - odsunąłem ją od siebie i spojrzałem w oczy
  - Dobrze - powiedziała a ja otarłem jej łzy
  - Już nigdy tego nie rób
  - Dobrze
  - Spróbuj się przespać jesteś bardzo słaba
Wtulona we mnie zasnęła, ja leżałem cały czas wpatrując się w jej piękne oblicze

______________________________________________________________________________
To no jest kolejny ! Podoba się ?
Ne jestem pewna czy po tych 3 dniach można coś wykryć no ale cóż powiedzmy że tak xD
Jestem wredna i chcę 15 komentarzy  xD
                         I dedykacja dla @sandrulkabbkjb
15 KOMENTARZY = NN

piątek, 13 lipca 2012

ROZDZIAŁ 20 'To nie jest prawda !"

Obudziłam się rano i poczułam lekki ból w podbrzuszu ale więc syknęłam cicho i starałam się go zignorować, Justin jeszcze spał więc postanowiłam go nie budzić. Pocałowałam go w policzek na co mruknął cicho i wyplątałam się z jego uścisku. Założyłam jego  koszulkę i przebiegłam niepostrzeżenie do swojego pokoju.  Wyjęłam z szafki czystą, moją ulubioną fioletową, koronkową bieliznę i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, umyłam zęby i wyszłam. Założyłam na siebie [ TAKI ZESTAW ] , miałam zamiar iść na zakupy. Zajrzałam jeszcze do Biebsa, dalej spał. Zeszłam na dół i powiedziałam wujkowi który krzątał się po kuchni, że wychodzę, i poszłam w kierunku wyjścia z domu. Chwyciłam za klamkę i pociągnęłam, otworzyłam je i zostałam oślepiona blaskiem fleszy, zamknęłam je z prędkością światła. Nie chciałam wychodzić gdy przed domem roi się od paparazzich. "Czyli jednak siedzę w domu" - szepnęłam sama do siebie.
  - Jednak nigdzie nie idę - powiedziałam opadając bezradnie na kanapę w salonie  obok wujka który zajadał się chipsami
  - Paparazzi ? - zgadywał i udało mu się
  - Mhymm... - powiedziałam sięgając do miski na kolanach Usher'a
  - No cóż... A Bieber jeszcze śpi ?
  - Tak - odparłam szybko
  - Może coś obejrzymy skoro księciuniu jeszcze chrapie - zaśmiał się
  - Dobra ale zrobię popcorn - odpowiedziałam i wstałam z zamiarem udania się do kuchni
  - Komedia, horror, czy romansidło ? - zatrzymał mnie
  - Komedia - rzuciłam bez zastanowienia
  - Okej
Udałam się do kuchni gdzie przygotowałam popcorn i z powrotem powędrowałam do salonu i zajęłam miejsce koło Ush'a, który czekał na mnie. Usiadłam obok niego i włączył film. Był naprawdę śmieszny, haha śmialiśmy się bez opamiętania.
  - Ej ciszej ludzie, jest wcześnie rano niektórzy próbują spać - usłyszałam z za siebie zaspany głos Justin'a
  - Haha rano jest po 13:48 - odpowiedział wujek
  - No właśnie, mówię że rano - powiedział i zrobił dziwną minę "no przecież mówię" - Nie ważne, co robicie ? - zapytał przeciągając się
  - Oglądamy jakąś komedię - odpowiedziałam - przyłączysz się
  - Nie bo idę się przygotować - powiedział po czym podszedł i pocałował mnie
  - Wychodzisz gdzieś ? - zapytałam trochę zaciekawiona
  - Tak idę do Chaza i Ryana - uśmiechnął się
  - Aha spoko  - odwzajemniłam gest
  - Nie czekaj na mnie wrócę późno - powiedział po czym ponownie nie pocałował i poszedł do siebie
Skończyłam oglądać film z Raymondem i poszłam do swojego pokoju, położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy i znów poczułam ten ból w podbrzuszu, skuliłam się w kulkę. Do mojego pokoju wszedł Justin chcąc powiedzieć że już wychodzi ale zauważyła że coś jest nie tak.
  - Kochanie co ci jest - zapytał zatroskanym głosem
  - Nic po prostu boli - odpowiedziałam cicho a on natychmiast zjawił się koło mnie
  - Chodzi o wczoraj prawda - spojrzał mi w oczy nie odpowiedziałam tylko kiwnęłam twierdząco głową a on od razu mnie przytulił
  - Ale jest okej to przejdzie - wymusiłam uśmiech
  - Nie jest okej, przepraszam nie wiedziałem że aż tak będzie cię boleć to moja wina to przeze mnie i... - nie dałam mu skończyć
  - Justin to nie twoja wina  niczym się nie różnię, każdą boli tak jak mnie naprawdę jest okej - przytuliłam się do niego
  - Może zostanę z tobą co ?
  - Nie, nie musisz, idź to pewnie zaraz przejdzie -odpowiedziałam na jego pytanie
  -  No dobrze - powiedział niechętnie - Ale jakby coś to natychmiast dzwoń dobrze - nakazał
  - Tak  idź już bo się spóźnisz - uśmiechnęłam się
  - Dobra widzę, że mnie wyganiasz to pa - pocałował mnie i wyszedł
Nie miałam najmniejszej ochoty ruszać się z łóżka więc wyszukałam kilka płyt z filmami i włączałam po kolei. Nie miałam racji ból nie ustąpił tylko trochę się zmniejszył więc próbowałam o nim nie myśleć i skupić się na filmach, podziałało  . Nim się obejrzałam było już po 23 WoW jak to szybko zleciało. Biebera jeszcze nie było więc umyłam się i przebrałam w piżamę. Znów wskoczyłam do łóżka i nakryłam się próbowałam zasnąć ale nie mogłam. Znów poczułam ten ból, przewracałam się z boku na bok ale na nic. Trwałam tak aż do 1 w nocy aż usłyszałam że drzwi do mojego pokoju się otwierają, do środka wszedł lekko chwiejnym krokiem Justin. Położył się koło mnie a ja poczułam obrzydliwy zapach alkoholu i nikotyny. Obrzydziło mnie to, był nawalony w trzy dupy. JB szturchnął mnie lekko w ramię.
  - Śpisz ? - zapytał chuchając w moją stronę, zrobiło mi się nie dobrze
  - Nie - odpowiedziałam cicho
  - To dobrze
  - Czemu ? - zapytałam lekko zdziwiona
  - No wiesz Ush'a nie ma, zabawimy się - powiedział i położył się na mnie zaczynając całować po szyi a ja poczułam jeszcze większy ból  
  - Justin nie, nadal mnie boli - próbowałam go z siebie zepchnąć
  - Oj daj spokój będzie fajnie - nie zaprzestawał pocałunków a jago dłonie dotykały moich ud sunąc coraz wyżej
  - Justin nie chcę tego, bardzo mnie boli - ponowiłam próbę zepchnięcia ale był za silny
  - Ale ja chcę - mruknął
  - Ale ja nie - krzyknęłam
  - Zamknij się i bądź grzeczna - zerwał ze mnie koszulkę
Nie, on znowu próbuje mi to zrobić, już drugi raz chce mnie zgwałcić. Zaczęłam krzyczeć i wołać o po moc ale na nic nikt mnie nie słyszał.
  - Zamknij się kurwa - krzyknął Biebs i uderzył mnie w twarz.
Zaczęłam płakać i ale już nie krzyczałam bałam się, byłam przerażona.
Zdjął mój stanik. po czym ściągnął swoją koszulkę oraz spodnie. Całował mnie po całym ciele, miałam ochotę wymiotować od smrodu który dochodził od chłopa. Nie przestawałam płakać i zaczęłam błagać go alby przestał. Ale nic. Doskonale wiedział jaki ból mi sprawia ale nie ruszało go moje cierpienie. Zdjął ze mnie ostatnią część mojej bielizny tak jak i swoje bokserki. I kiedy już miał zacząć wpadło mi coś do głowy gdy ujrzałam na szafce nocnej kubek. Nie miałam nic do stracenia musiałam się ogarnąć i spróbować.
  - Wiesz co masz rację nie powinnam się opierać - wydusiłam z siebie te słowa
Przekręciłam nas i to ja leżałam na nim próbowałam się na niego nie porzygać. Zaczęłam go całować po torsie.
  - Grzeczna dziewczynka - uśmiechną się JB, to było obrzydliwe
W momencie gdy on zamknął oczy złapałam za kubek i mocno uderzyłam go w głowę. Chyba stracił przytomność ale nie myślałam nad tym długo, szybko wzięłam z podłogi moją moje majtki które w pośpiechu ubrałam a na krześle leżała jakaś moja koszulka więc ją założyłam. I popędziłam do drzwi, wybiegłam z pokoju i pobiegłam do sypialni wujka. Zamknęłam się w niej aby być bezpieczna. Zwinęłam się na łóżku w małą kulkę i zaczęłam głośno płakać. Po jakimś czasie usłyszałam jak zamek od drzwi się przekręca a do pomieszczenie ktoś wchodzi.
  - Hymm dziwne chyba nie zamykałem drzwi ale.. boże kochany dziecko co się stało  - krzyknął gdy mnie zobaczył
  - Nie chcę o tym rozmawiać - powiedziałam przez łzy
  - Dobrze nie nalegam - podszedł do mnie i przytulił
Przestraszyłam się, przypomniał mi się dotyk Justina i rozpłakałam się jeszcze bardziej
 - Już dobrze... Shh nie płacz... Wszystko będzie dobrze - próbował mnie pocieszyć ale przecież nic nie będzie dobrze
Już drugi raz zostałam prawie zgwałcona przez osobę którą kocham, na prawdę odechciewa mi się żyć, nie wytrzymuję już mam tego dość ale muszę być silna. Obudziłam się w pokoju Usher'a. Podeszłam do lustra miałam całe czerwone i podkrążone oczy od płaczu. Wszystko momentalnie wróciło i znów się rozpłakałam. Znów usiadłam na łóżku i pomyślałam chwilę i postanowiłam. Wyszłam z pokoju a po po moich policzkach dalej płynęła rzeka łez, nie przejmowałam się czy ten śmieć mnie zobaczy. W fotelu w salonie siedział Raymond wydać było po nim że był chyba załamany i zastanawiał się nad czymś  więc usiadłam na przeciwko niego.
  - Wujku, bardzo cię przepraszam ale ja dłużej tego nie wytrzymam, nie mogę tu mieszkać, nie dam rady, kocham cię z całego serca i chcę tu zostać ale nie dam rady chciałam cię prosić abyś zadzwonił do mojej mamy i powiedział że chcę z nią mieszkać - próbowałam byś spokojna ale dalej płakałam 
  - Jasmine posłuchaj muszę ci coś powiedzieć związanego z twoją mamą
  - Słucham - otarłam łzę która spłynęła po moim policzku
  - Twoja mama miała wypadek samochodowy i zginęła - powiedział na jednym tchu
  - Co ?! Nie. To kłamstwo. To niemożliwe. - nie dopuszczałam tej wiadomości do siebie
  - Niestety to prawda - powiedział smutny i załamany
  - Ale.. ale czy to jest pewne - wypowiedziałam z trudnością
  - Tak. Zginęła na miejscu
  - Ne ! To nie jest prawda ! - zaczęłam krzyczeć i płakać bardzo głośno - Ona żyje ! - wstałam i chciałam pobiedź do swojego pokoju ale wpadłam na Biebera
Kurwa tylko tego mi brakowało, jeszcze on. Otworzył usta by coś powiedzieć ale nie pozwoliłam mu
  - Dlaczego kurwa ! - krzyknęłam na niego i uderzyłam go z całej siły z otwartej dłoni w twarz - Najpierw ty teraz to - biłam go po klatce piersiowej - Nienawidzę cię kurwa rozumiesz - krzyczałam - Sprawiłeś mi ogromny ból i cierpienie ale teraz to. Czemu ja muszę tak cierpieć kurwa czemu - nie przestawałam uderzeń w jego tors
Gdy przestałam pobiegłam do kuchni nalałam sobie wody do szklanki i wzięłam tabletki nasenne. Miałam dość. Schowałam je i pobiegłam do swojego pokoju ze szklanką wody. Z łazienki wzięłam żyletkę i usiadłam na łóżku. Łyknęłam kilka tabletek, złapałam za kartkę i długopis i napisałam na niej " Przepraszam was ale musiałam to zrobić, nie potrafiłam inaczej, nie umiałam, za bardzo bolało, wujku naprawdę przepraszam i kocham się a ty Justin mimo że tak bardzo mnie skrzywdziłeś nadal cię kocham. ŻEGNAJCIE. " Zrobiłam się senna, przyłożyłam żyletkę do żył i szepnęłam do siebie "Koniec Cierpienia" zrobiła to. Opadłam na łóżko. Ostatnie co usłyszałam to otwierające się drzwi i czyjś krzyk 
  - Boże Usher dzwoń po pogotowie 
 STRACIŁAM PRZYTOMNOŚĆ 

__________________________________________________________________________
No więc jak nowy rozdział ? :D Muszę się przyznać że jak pisałam końcówkę to się popłakałam :/ Mam nadzieję że wam się spodobał :) 
Zauważyłam że ostatnio mało komentujecie :(
A tak na koniec taka mała dedykacja rozdziału dla @SafeJasminator :D 
 10 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ :P

piątek, 29 czerwca 2012

ROZDZIAŁ 19 "Mogę z tobą ?" (+18)

  - Nie Justin nie chcę, boję się - podkuliłam nogi i oparłam głowę o kolana
  - Kochanie nie możesz się wiecznie bać wody - podszedł do mnie i przytulił - Przysięgam, że przy mnie nic ci się nie stanie - podał mi rękę
  - Ale masz cały czas być przy mnie rozumiesz - niepewnie złapałam jego rękę
Pomógł mi wstać i trzymając za rękę podeszliśmy do brzegu. Zimna fala wody obmyła moje stopy, wzdrgnęłam się. JB popatrzyła na mnie pytająco czy możemy iść dalej, kiwnęłam głową na tak. Poszliśmy kawałek do przodu gdzie woda sięgała mi aż do pasa. Wszystkie wspomnienia z tamtego zdarzenia wróciły.  W tej chwili panicznie się bałam, że zaraz się przewrócę i nikt mnie nie uratuje.
  - Justin boje się - ścisnęłam mocniej rękę chłopaka
  - Nie masz czego jestem przy tobie - uśmiechnął się i mocno przytulił.
W jego ramionach czułam się bezpieczna, wiedziałam, że nic mi nie grozi. Nagle poczułam falę zimna na swoich plecach. Woda. Pisnęłam cicho i mocniej wtuliłam się w Biebsa.
  - To co chcesz spróbować - wyszeptał wprost  do mojego ucha nie odpowiedziała tylko kiwnęłam głową
Weszliśmy jeszcze głębiej, tak bałam się ale muszę t w końcu przezwyciężyć, Justin ma racje nie mogę wiecznie bać się wody. Woda sięgała mi już do biustu gdy poczułam że tracę grunt pod stopami krzyknęłam głośno. Okazało się że to Bieber wziął  mnie na ręce.
  - Co ty robisz ? - zapytałam spanikowana
  - Ufasz mi ? - popatrzył mi w oczy, boże te jego czekoladki tonę w nich.
  - Tak - odpowiedziałam szybko
  - To nie musisz się bać, przysięgam, że nic ci się nie stanie - pocałował mnie w policzek, uśmiechnęłam się 
Brązowooki zaczął się zniżać aż w pewniej chwili leżałam na wodzie na jego rękach. Pisnęłam z przerażenia lecz po chwili ono odeszło. Czułam się leciutka jak piórko, unosząc się na wodzie. Malutkie fale co chwilkę sprawiały, że się unosiłam a po chwili opadałam. Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się sama do siebie. Po chwili otworzyłam oczy i spojrzała, na Biebsa który stał nade mną z rękami założonymi na piersiach i wielkim uśmiechem. Zaraz z rękami założonymi na piersiach czyli, że j sama się unoszę. Nie wierzę
  - Nie wierzę, sama się unoszę - powiedziałam z uśmiechem na twarzy na co mój chłopak tylko słodko się zaśmiał.
Jeszcze chwile tak leżałam aż Justin zaczął uczyć mnie pływać. Dzięki niemu strach do wody zniknął. Nauczyłam się pływać. Uradowana podeszłam do szatyna, podniósł mnie na co ja oplotłam nogi na wokół jego bioder i ręce wokół szyi.
  - To co dostanę w podziękowaniu - uśmiechnął się słodko
  - Nie wiem może to - pocałowałam go
Tkwiliśmy tak dłuższą chwilę aż JB pogłębił pocałunek. Gładził językiem moje podniebienie. To był cudowny pocałunek, pełen miłości. W pewnym momencie usłyszeliśmy z brzegu różne głosy i błyski fleszy. Przerwaliśmy pocałunek i skierowaliśmy wzroki w stronę brzegu. Przeraziłam się. Cała masa paparazzich robiącym nam zdjęcia i krzyczących coś jeden przez drugiego.
  - Cholera - wysyczał brązowooki
  - Wracajmy do domu - poprosiłam
  - Dobrze - powiedział i złapał mnie za rękę, poszliśmy w stronę brzegu
Okrążeni masą paparazzich z trudem zabraliśmy swoje rzeczy. Szliśmy w stronę zaparkowanego samochodu. Cały czas robiono nam zdjęcia, przez te ciągłe błyski zaczęło mi się kręcić w głowie, myślałam że zaraz mogę zemdleć. Z każdej strony dobiegały mnie pytania " Justin to twoja nowa dziewczyna", " Czyżby nowa wybranka Justin a o z Seleną", " Jesteś nową dziewczyną Biebsa"
  - Justin kręci mi się w głowie - nic nie odpowiedział po prostu wziął mnie na ręce i przeciskając się przez tłum
Doszliśmy do samochodu i z trudem odjechaliśmy. Zawroty nie chciały ustąpić, a ból nabierały siły, gdy tylko wróciliśmy do domu wzięłam jakąś tabletkę przeciwbólową i poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku, zdjęłam buty i położyłam się. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Powiedziałam ciche "Proszę" i obróciłam się tyłem do osoby wchodzącej do pokoju. Głowa dalej mi pękał.
  - Kochanie co ci jest ?- zapytał dobrze znany mi i lekko zachrypnięty  głos
  - Głowa - szepnęłam i poczułam jak czyjeś silne dłonie mnie obejmują, obróciłam się i wtuliłam w chłopaka
  - Przepraszam cię, nie myślałem, że tam będą - pogłaskał mnie po głowie
  - To nie twoja wina, jesteś sławny i taka jest tego cena - lekko uśmiechnęłam się do torsu Biebsa
  - Ale teraz... - zaczął
  - Oj nie ważne zaraz mi przejdzie i będzie bobrze - przerwałam mu
  - Może spróbuj się przespać - przytulił mnie mocniej
Nie odpowiedziałam nic po prostu zamknęłam oczy i starałam się nie myśleć o bólu. Zasnęłam. Obudziłam się koło godziny 20. Biebera już koło mnie nie było wiec postanowiłam się przebrać w piżamkę krótkie spodenki i białą bokserkę. Zeszłam na dół gdzie siedział Ush i Justin.
  - Co oglądacie - zapytałam wchodząc do pokoju
  - Jakiś horror chcesz cię przyłączyć - uśmiechnął się uroczo JB
  - Nie pójdę dalej spać - odwzajemniłam gest
  - Mogę z tobą ?
  - Oczywiście - podeszłam do nich a Ush na moje słowo się zaśmiał
Weszliśmy do pokoju Justina, od razu położyłam się do łóżka a Biebs obok. Pocałowałam go namiętnie w usta a on pogłębił pocałunek. Po krótkiej chwili znajdowałam się pod nim. Wsunął mi rękę pod bluzkę, nie protestowałam, chciałam tego. Zjechał pocałunkami na moją szyję a ja zaczęłam rozpinać jego koszulę, pierwszy  guzik, drugi guzik, i piąty i ostatni, zsunęłam ją z niego i rzuciłam gdzieś w kąt pokoju a on nie został mi dłużny. Przekręciłam nas tak że teraz to ja siedziałam na nim okrakiem. zaczęłam całować jego tors schodząc coraz niżej aż dotarłam do paska. Powróciłam do ust, lekko je muskając zaczęłam rozpinać jego pasek a potem rozporek,  jego spodnie również znalazły się na podłodze. Znalazłam się pod nim zdjął moje spodenki i równie szybko poradził sobie ze stanikiem. Zaczął pieścić moje piersi, dotykał, lizał, ssał i lekko przygryzał sutki, z przyjemności odchyliłam głowę i zamknęłam oczy. Postanowiłam przejąć inicjatywę znów nas przekręciłam. Zeszłam w dół, zsunęłam jego bokserki i na wielkość jego "kolegi" aż się wzdrgnęłam. Złapałam go rękami i wsadziłam sobie do ust. To co robiłam wyraźnie podobało się mojemu partnerowi bo co chwilę jęczał. Nagle usłyszeliśmy z dołu krzyk mojego wujka "Wychodzę do znajomego i wrócę późno" nam to pasowało. Potem było słychać trzask zamykających się drzwi. Kontynuowaliśmy. Kiedy wyciągnęłam go z ust popatrzyłam na chłopaka i oblizałam je, na co on zareagował bardzo gwałtownie. Przerzucił mnie pod siebie i zerwał wręcz ostatnią część bielizny. Zaczął lizać i całować moje miejsce intymne a zaraz potem poczułam jak wsadza we mnie swoje dwa paluszki jęknęłam cichutko i odchyliłam głowę zamykając oczy. Zaczął poruszać nimi oraz szybciej myślałam że zaraz dojdę.  
  -Och Bieber zlituj się - jęknęłam mu do ucha
Wyjął ze mnie swoje megazajebiste paluszki i spojrzał mi w oczy. Kiwnęłam głową na tak. Ułamek sekundy,  wszedł we mnie a ja głośniej jęknęłam. Na początku poruszał się powoli ale zaczął przyśpieszać, wiedziałam że zaraz dojdę, po nim widziałam to samo, jęczałam bardzo głośno i wykrzykiwałam jego imię.
  - Mocniej - wysapałam
Spełnił moją prośbę. Krzyczałam tak głośno że chyba obudziłam wszystkich mieszkańców do o koła. Doszłam. Opadliśmy zmęczeni na łóżko
  - Jesteś cudowna  - wysapał Biebs
  - Ty niesamowity - przytuliłam się do niego  
  - Kocham cię
  - Ja ciebie też - odpowiedziałam a JB przykrył nas kołdrą, wtulona w niego zasnęłam

______________________________________________________________________________
Napisałam ten rozdział taki długi bo nie wiem kiedy dodam następny, ponieważ dostałam karę i nie wiem kiedy się kończy a po drugie jutro wyjeżdżam do Gdyni na tydzień no i raczej nie będę miała tam dostępu do internetu ale jakbym miała to na pewno napiszę NN. Jak wrócę do domu to też spróbuję coś wykombinować żeby wam napisać nowy ale nie jestem pewna ;/ Tak więc nie złośćcie się jeżeli długo nie pojawi się NN ;/

No teraz koniec smutania karą jak wam się podoba rozdział ? I no jak scenka +18 ? Mam nadzieję że mi wyszła xD Od razu przepraszam z błędy ale pisałam to szybko xD
No więc liczę na DUUUUŻO KOMENTARZY !! :D
KOCHAM WAS ! <3